PDA

Zobacz pełną wersję : Moje dziecko anty-chustowe :(



petisu
26-02-2008, 21:24
No dosłownie jak w temacie. Na rękach super a chusta "Nieeeeeeeee" Jeszcze z przodu czasem mi łaskawie pozwoli, ale na plecy to już ją muszę sposobem i prawie siłą, przez co wiązanie moje, mało wprawne (zaczęłyśmy jak Młoda miałą 15 miesięcy, czyli b.pózno) jeszcze bardziej paskudne wychodzi.
Jak tak dalej pójdzie, to zdomu przestanę wychodzic, bo nie mam siły jej na rekach nosić na dłuższe dystanse. Już i tak jest problem z wyjściem , bo Luska nudyzm uprawia i na dwór założyła by najchętniej tylko buty. U teściów tak właśnie wszędzie chodziła, dopiero przy wysiadaniu z samochodu coś pozwalała na siebie wcisnąc.
Już nie wiem czy to moje czarnowidztwo, czy to tylko te 2 ostatnie piatki wyłażące zamieniają moją cudną córcię w anty chustowego Potwora Nerwusa.
Jak jej wyleza te ostatnie zęby, to jak nic imprezę zrobię!

anifloda
26-02-2008, 21:57
Witaj w klubie. Też mam potwora, co chce chodzić "siam" i to nie tam, gdzie ja chcę. Jakikolwiek sprzeciw powoduje rzut na glebę i łuk histeryczny. Na ręce nie daje się wziąć - wrzeszczy i się wygina, do chusty też nie daje, przy czym efekt ten zachodzi tylko na dworze. W domu sam ściąga sobie chustę z półki i przynosi, żeby go zawiązać.
Sposoby:
1. Wiążę w domu i nie zdejmuję potwora. Robię tak, jak idziemy na zakupy, albo jedziemy tramwajem. Działa, bo Kostek raz wsadzony do chusty siedzi tam jak zaczarowany dowolną ilość czasu. Muszę tylko uważać, żeby nie poprawiać wiązania, bo bierze to za jednoznaczny sygnał, że zaraz go zdejmę. Dzisiaj na poczcie chciałam dociągnąć plecak i skończyło się histerią, bo go nie zdjęłam. Za to obsłużyli mnie megaszybko ;-).
2. Jeśli już zdejmuję, to szukam ustronnego miejsca, żeby zawiązać z powrotem. Nie wiem czemu ludzie źle reagują na wrzeszczące i kopiące dziecko wkładane do chusty ;-). Ostatnio, jak położył mi się na chodniku na środku ruchliwej arterii i nic do niego nie trafiało, wzięłam wierzgającego potwora pod pachę, zaciągnęłam do najbliższej bramy i tam przemocą i podstępem go zawiązałam. Chustę musiałam potem prać.
3. Jak już nic nie działa, a idziemy z Heleną, to wiążę sobie ją. Efekt murowany, po chwili mam Kostka uwieszonego na nodze i żądającego zawiązania :).

petisu
26-02-2008, 22:17
Kiedy ona na ręce jak najbardziej!
Chyba muszę poprosić jej ciotkę, żeby uwielbianą przez Luskę 6-cio miesięczną Jolantę pokazała jej w chuście. (na 2 miesiące pokochała wózek, bo Jolę w wózku zobaczyła)

anifloda
26-02-2008, 22:20
Mój z zazdrości włazi do chusty, a nie z podziwu. Wszak to JEGO chusta i JEGO mama ;).

Inga
27-02-2008, 00:48
Mój Tymek też nie chce być w chuście. Jedyny moment kiedy płacze w swoim życiu :(
No chyba, że akurat odkurzam, więc robię to codziennie :) . A mi się tak to chustowanie podoba. Fakt, ze nie próbowałam jeszcze na spacerach, bo on pięknie śpi w wózku

polaquinha
27-02-2008, 10:07
Nie wiem czemu ludzie źle reagują na wrzeszczące i kopiące dziecko wkładane do chusty ;-)

hear,hear! :roll:
:wink:
Normalnie jak scena z mojego niedzielnego spaceru-zaraz sie jakas staruszka z komentarzami znalazla-pomimo,ze miejsce dosc odludne bylo :(

agata_t
27-02-2008, 10:09
Moja Hanka ostatnio rzadziej jest chustowana, ponieważ ma etap tak ogromnego zainteresowania światem, że wierci sie przestrasznie, wykręca na wszystkie strony, więc juz samo zawiązanie jej jest strasznie trudne. Natomiast do usypiania nadal super, jak widze ze marudzi ze zmęczenia, szybko ją wkładam w chuste, kilka minut i słodko śpi:)

petisu
28-02-2008, 21:26
Znalazłam sposób na paskudę!
Luśka jest na etapie wiecznego NIE, od dłuższego czasu z resztą, ale raz mocniej raz słabiej. Teraz mocniej, bo piątka jej wyłazi i nerwowe jest dziewcze wyjątkowo.
Powiedziałam jej, ze jak nie chce byc w chuście noszona, to ok, ja sobie będę nosic jej lalę. Nawet mi ją dała, patrzyła jak zarzucam na plecy, wiążę i.....DAAAJJJ!!! NIE LALA! JU, JU(czyli "you", Luśka nie łapie, ze powinna mówic "me"). Zawiązałam ją w plecaczek i była zachwycona, wręcz ryczała jak ją odwiązywałam-trzeba się było na spacer ubrac, pozwoliła się jeszcze raz zawiązac bez problemu.
Teraz chyba wszędzie powinnam zabierac jej lalkę...