PDA

Zobacz pełną wersję : Kiedy przerwać odpieluchowanie



inwyt
08-02-2016, 12:26
Hej,

Może ktoś doradzi - kiedy należy przerwać odpieluchowanie? Synek ma prawie równo dwa latka, od 2 tygodni nie chce chodzić w pieluszce, ale nie chce też załatwiać się na nocnik ani nakładkę na sedesie. Nie to że nie umie - jak ma humor to czasem da się namówić - ale jedynie jak i tak jest rozebrany bo przesikał już spodnie, tak po prostu nie chce zdjąć gatek i nie usiądzie, zawsze jak zapraszam go na nocnik od razu jest "NIE!". Wie o co chodzi, umie użyć nocnika, potrafi się powstrzymać odpowiednio długo, bo widziałam, że jak spytałam czasem kiedy akurat miało coś polecieć to przerywał i szedł się bawić. Wygląda na to, że po prostu chce sikać i załatwiać się w majtki, a potem przebierać. A mi dziś cierpliwość nie dopisuje :/

Jak długo jest sens próbować? Pamiętam z jakichś porad, że lepiej po jakimś tam czasie wrócić do pieluchy (nie wiem jak, skoro nie chce jej nosić, ale to inna sprawa), a potem próbować za 2-3 miesiące znowu. Nie pamiętam tylko ile to było czasu, zanim nie warto kontynuować, żeby nie zrazić dziecka bezowocnymi próbami. Może ktoś pamięta/kojarzy jak to jest? Szkoda mi tych 2 tygodni, ale dziś jakoś nie mam siły ciągle latać na szmacie i kombinować w co ubrać jak brakuje ubranek :/

Kate04
08-02-2016, 12:35
Ja może nie doradzę zbytnio, ale jak chcesz wrócić do pieluch skoro piszesz, że już nie chce ich zakładać? Na siłę zakładac to chyba jeszcze gorzej :/
Twoje zmęczenie też rozumiem, może gatki treningowe pomogą? Wyłapią więcej i przynajmniej podłogi nie będziesz wycierać... :) może warto jeszcze chwilę sie przemęczyć i "załapie" w końcu? Może chodzenie na nocnik odczuwa jako jakiś przymus? Ten wiek to okres buntu, może Twoja zachęta go właśnie zniechęca? A sam nie chodzi/woła?

magda091
08-02-2016, 14:46
u nas nie było fazy, że nie chciał pieluchy, także tu nie pomogę
a odpieluchowanie wyglądało tak, że od 2 rz średnio raz w miesiącu zakładałam majtki, tłumaczyłam co i jak i obserwowałam 2-3 dni, jak robił w majtki, nie przejawiał zainteresowania nocnikiem, nie przeszkadzało mu, że mokry i obsr.... ;) to wracałam do pieluchy, za ntym podejściem załapał i już nie wróciliśmy do pieluch (miał 2 lata i 9 m)

inwyt
08-02-2016, 16:13
Kupiłabym pieluchy wciągane jak majtki i zakładała jak majtki, ale nic by nie ciekło :) A może by sie przekonał do pieluch znowu jak by nie musiał przerywać zabawy co chwilę? No lipa że nie chce ani tak, ani tak. Sam woła że zaraz coś poleci albo że zrobił, ale nie używa nocnika sam. Też podejrzewam niechęć ogólną do przyjmowania propozycji wszelakich, chociaż ostatnio z tym akurat lepiej było. Albo niechęć do załatwiania się na siedząco, bo widzę że zawsze staje i na nocniku też najchętniej na stojąco, ale tu już nic nie poradzę, w końcu i tak będzie musiał siadanie w tej kwestii ogarnąć.

HoliPoli
08-02-2016, 16:13
U nas fazy na chodzenie bez pieluchy nigdy nie bylo ale odpieluchowanie tez bylo na raty. Jak nie zalapala za pierwszym razem to dalam spokoj i po jakis dwoch miesiacach sprobowalismy znowu, tym razem z sukcesem. Nie ma co na sile bez pieluch trzymac, bo to tylko wiecej roboty dla Ciebie.
no i tlumacz, ze skoro nie chce robic na nocnik to musi chodzic w pieluszce. Ale przypominac o sikaniu nie zawadzi i wysadzac jak pozwoli w krytycznych momentach czyli no po spaniu.

aha, u nas nocnik byl zapalany dobrze pare miesiecy po odpieluchowaniu. Na poczatku akceptowala wylacznie siedzenie wspolne na sedesie (ja siadalam i sadzalam ja sobie miedzy nogami) co bylo toche uciazliwe pod koniec ciazy :lool: potem nakladke

inwyt
08-02-2016, 16:15
O kurcze, HoliPoli, niezłe wygibasy musieliście robić :D Ja bym się chyba nie zmieściła już z moim chłopakiem, mam torbę arbuzów przed sobą, też akurat końcówka ciąży :D
A ile mniej więcej czekałaś czy załapie? Żeby zrobić przerwę?

Isolt
08-02-2016, 16:25
u nas tez najpierw byla nieudana proba (gdzies w styczniu), po kilku meisiacach (w maju) smigal juz bez pieluchy. aha, synek siusia glownie na stojaco, wam tez polecam tę opcję :)

jasulka
08-02-2016, 16:41
Polecam pieluchomajtki, jak nie chce tradycyjnej pieluchy. U nas się fajnie sprawdziły w okresie przejściowym.

HoliPoli
08-02-2016, 17:20
O kurcze, HoliPoli, niezłe wygibasy musieliście robić :D Ja bym się chyba nie zmieściła już z moim chłopakiem, mam torbę arbuzów przed sobą, też akurat końcówka ciąży :D
A ile mniej więcej czekałaś czy załapie? Żeby zrobić przerwę?

Ona tak korzystala z toalety tez po urodzeniu sie siostry, mam nawet takie zdjecie jak siedze tak z nia i karmie mlodsza jednoczesnie :D takze ciaza to byl w sumie lajt ;)

A czekala, kilka dni. Ona bardzo przyzywala kazda wpadke a totalnie jeszcze wtedy nie byla jakos w stanie ogarnac, ze jak sie chce siku to trzeba wstrzymac i pojsc zrobic, wiec nie bylo sensu w to isc. Pierwsze proby mialysmy jakos w czerwcu, tuz po 2 urodzinach a udane we wrzesniu

Wifee
08-02-2016, 17:33
Ja traktowałam nienoszenie pieluchy jako przywilej. Jeśli chce chodzić bez to musi robić na nocniczek. Jak na razie mamy mieszanie. Stara się wołać ale nie zawsze jej wychodzi. Dalej chodzimy w pieluchach. Czasem przez kilka dni robię próbę że bez. Jak się nauczy do nocniczka to pożegnamy się z nimi na dobre.

żuk
08-02-2016, 18:58
Ja traktowałam nienoszenie pieluchy jako przywilej. Jeśli chce chodzić bez to musi robić na nocniczek. Jak na razie mamy mieszanie. Stara się wołać ale nie zawsze jej wychodzi. Dalej chodzimy w pieluchach. Czasem przez kilka dni robię próbę że bez. Jak się nauczy do nocniczka to pożegnamy się z nimi na dobre.
Twoje metody nieodmiennie mnie zadziwiają :roll:

Leoni
08-02-2016, 19:57
Ja traktowałam nienoszenie pieluchy jako przywilej. Jeśli chce chodzić bez to musi robić na nocniczek. Jak na razie mamy mieszanie. Stara się wołać ale nie zawsze jej wychodzi. Dalej chodzimy w pieluchach. Czasem przez kilka dni robię próbę że bez. Jak się nauczy do nocniczka to pożegnamy się z nimi na dobre.


Twoje metody nieodmiennie mnie zadziwiają :roll:

wyjęłaś mi to z ust...niestety

inwyt
08-02-2016, 20:08
Uau, Holi, z dwójką na sedesie - to musiało być przeżycie :D Czyli od czerwca do września jakoś 3-4 mce - to chyba zapytam G. czy na pewno pieluch nie chce, bo jak zaraz trafię na porodówkę, to i tak nikt się w odpieluchowanie bawić raczej nie będzie, babcia z tatą nie wiem czy wyrobią, a z maluchem świeżym to i ja po powrocie nie będę raczej z entuzjazmem do wpadek leciała, bo już teraz mnie świr higieniczny powoli dopada :rolleyes:
Tłumaczę oczywiście, że bez pieluchy trzeba się załatwiać na nocniczek albo do toalety, ale od wkładania pieluch w trybie "na zmianę z - na zmianę bez" się powstrzymuję, żeby nie robić dziecku zamętu, jak już to taką dłuższą przerwę bym robiła, o ile by G. dał sobie pieluchę założyć.

Wifee
08-02-2016, 20:20
Twoje metody nieodmiennie mnie zadziwiają :roll:

Dlaczego? Nie rozumiem dlaczego miałabym ścierać siki po dziecku które ani nie życzy sobie chodzić w pieluszce, ani robić do nocniczka. Za każdym razem powtarzam córeczce, ze jak będzie robić kupke do nocniczka to nie będzie musiałą nosić pieluszek tylko majteczkki jak mamusia i tatuś. Nie widzę w tym nic dziwnego.

żuk
08-02-2016, 20:26
Dlaczego? Nie rozumiem dlaczego miałabym ścierać siki po dziecku które ani nie życzy sobie chodzić w pieluszce, ani robić do nocniczka. Za każdym razem powtarzam córeczce, ze jak będzie robić kupke do nocniczka to nie będzie musiałą nosić pieluszek tylko majteczkki jak mamusia i tatuś. Nie widzę w tym nic dziwnego.




Moze dlatego ze to tylko dziecko, a zarazem aż dziecko? I ma prawo nie umieć nie chcieć lub sama nie wiedzieć czego chce- wiesz, niedojrzaly układ emocjonalny, nieogarnianie ciągów przyczynowo - skutkowych itd. Możliwość nauki zapewnia podejmowanie prób popełnianie błędów i opcja autokorekty, a nie 'jak nie umiesz to nie będziesz. '

A w klapsach tez nic złego nie widzialas :/

Wifee
09-02-2016, 12:47
Moze dlatego ze to tylko dziecko, a zarazem aż dziecko? I ma prawo nie umieć nie chcieć lub sama nie wiedzieć czego chce- wiesz, niedojrzaly układ emocjonalny, nieogarnianie ciągów przyczynowo - skutkowych itd. Możliwość nauki zapewnia podejmowanie prób popełnianie błędów i opcja autokorekty, a nie 'jak nie umiesz to nie będziesz. '

A w klapsach tez nic złego nie widzialas :/

Tak, nie twierdzę też, ze mój sposób wychowania jest jedyny słuszny :)
Są dzieci o różnych osobowościach i temperamentach potrzebujące różnych sposobów wychowania. Jeśli dziecko jest traktowane z miłością, zrozumieniem, uwagą, i rodzic nie odreagowuje na nim swojej złości to mogę powiedzieć że generalnie osiągnął praktycznie wszytko by dobrze wychować swoje dziecko. Pragnę Ci przypomnieć, że kraje, jak Wielka Brytania lub Japonia(generalnie kraje azjatyckie) o wysokiej kulturze, których nie uważamy za kraje zacofane, nie mają prawnie zakazanych kar cielesnych.
Nie jest tak, że nie próbujemy i nie daje mojemu dziecku szanasy na zmianę czy rozwój. Po porstu nie sądzę, że zaganianie siebie samego na śmierć by cały czas usługiwać życzeniom dziecka jest najbardziej korzytne dla dziecka i dla mnie. Dziecko tak jak i ja i mój mąż jest człowiekiem i powiedziałabym że w domu zasługujemy na podobny poziom wygody i zrozumienia.
Jestem osobą, która jeśli dziecko nie wie czego chce, z reguły decyduje za dziecko według mojego uznania zo jest dla nas obojga najbardziej korzystne.


PS: Cieszę sie, że ta rozmowa wynikła. Chciałam o tym porozmawiać jednak chyba jest tu to jakis trochę temat tabu i nie wiedziałam jak miałąbym to zacząć :)

kornflejka
09-02-2016, 15:07
W Twojej sytuacji ja bym przerwała teraz :) wiem, że szkoda tych dwóch tyg, ale skoro nie chce robić na nocnik to przecież go siłą ie zmusisz. I raczej wątpię by był jakiś czas ustalony kiedy próbować znowu. Spróbujesz jak zobaczysz, że G jest gotowy. I Ty też :) pewnie to będzie po narodzinach maleństwa. myślę, że zniechęcenie bezowocnymi próbami bardziej grozi nam dorosłym ;)
wrzuć na luz :)

I jeszcze do Wifee - dziwi mnie Twoje podjście. Już jakiś czas temu badania dowiodły, że dzieci to nie są mali dorośli. I choć należy im się szacunek równy dorosłym, to oczekiwać od nich dojrzałych zachowań jest zwyczajnie, nie wiem jak. To powiedzieć delikatnie, no śmieszne to jest. A już karanie dzieci,za to że nie zachowują sie jak dorośli, jest po prostu głupie.

A karanie cielesne... Sorry nawet nie chce mi tego komentować.



Nie jest tak, że nie próbujemy i nie daje mojemu dziecku szanasy na zmianę czy rozwój. Po porstu nie sądzę, że zaganianie siebie samego na śmierć by cały czas usługiwać życzeniom dziecka jest najbardziej korzytne dla dziecka i dla mnie. Dziecko tak jak i ja i mój mąż jest człowiekiem i powiedziałabym że w domu zasługujemy na podobny poziom wygody i zrozumienia.



Jeszcze do tej kwestii chciałabym się odnieść. Jedną z zasad rodzicielstwa jaką się kieruję jest by traktować wszystkich członków naszej rodziny z szacunkiem, ale też pamiętać o swoich potrzebach i uczyć tego moje dzieci. I wierz mi Wifee nie muszę do tego ani ich bić ani zaganiać się na śmierć ani "usługiwać życzeniom".

żuk
09-02-2016, 15:40
I jeszcze do Wifee - dziwi mnie Twoje podjście. Już jakiś czas temu badania dowiodły, że dzieci to nie są mali dorośli. I choć należy im się szacunek równy dorosłym, to oczekiwać od nich dojrzałych zachowań jest zwyczajnie, nie wiem jak. To powiedzieć delikatnie, no śmieszne to jest. A już karanie dzieci,za to że nie zachowują sie jak dorośli, jest po prostu głupie.

A karanie cielesne... Sorry nawet nie chce mi tego komentować.



Jeszcze do tej kwestii chciałabym się odnieść. Jedną z zasad rodzicielstwa jaką się kieruję jest by traktować wszystkich członków naszej rodziny z szacunkiem, ale też pamiętać o swoich potrzebach i uczyć tego moje dzieci. I wierz mi Wifee nie muszę do tego ani ich bić ani zaganiać się na śmierć ani "usługiwać życzeniom".

kornflejko, mniej więcej to właśnie chciałam teraz napisać, tylko nie umiałabym tego tak ładnie jak Ty (i tak spokojnie, ja to furiat jestem) ubrać w słowa, dziękuję.

Wifee a co do Twojego podejścia jeszcze tylko- możesz się cieszyć ze ta rozmowa wynikła ale raczej- na tym forum- będzie ona jednostronna, tzn Ty że bicie ok i że zależy od dziecka, a reszta forum- że nie ok choćby nie wiem co.
a i jeszcze, bo się nie powstrzymam- jakimże wyrazem szacunku jest kara cielesna? Męża też bijesz?

MonikaK
09-02-2016, 16:26
kornflejko żałuję, ze nie ma reputów- bo bym reputnęła.
Wifee atmosfera miłości i szacunku ma się nijak do bicia! To się wyklucza.
Tak , dzieci są różne (hm, coś o tym wiem:) ) ale NIC nie usprawiedliwia przemocy (a kara cielesna właśnie tym jest...).

spadłamznieba
09-02-2016, 17:24
kiedyś był do ściągnięcia darmowy pdf Kingi Herek - Odpieluchowanie bez przemocy.
Poszukaj może coś znajdziesz dla siebie i dziecka co wam pomoże.

Odnośnie ścierania po sobie - osobiście nie widzę w tym nic złego, ale forma powinna być łagodna, dyskretna- można dziecko pokierować tak samo jak proponuje Maria Montessori jeśli chodzi o sprzątanie po zabawie, zmiatanie, ścieranie, itp. umiejętności życia codziennego.
Przygotuj mu ściereczkę, wiaderko, szufelkę, zmiotkę - taki kącik z przyborami do sprzątania tylko dla niego.
Oczywiście niech sprząta również inne rzeczy aby nie kojarzył tego z wpadkami, pomagaj dziecku przy tym tak jak proponowała to MM.
Po zapraniu majteczek czy innych rzeczy niech wiesza je na suszarce i przypina klamerkami. (tutaj możesz przygotować dla niego koszyczek z klamerkami). Natomiast aby nie kojarzył tego tylko z wpadkami zaproponuj każdorazowo rozwieszanie prania.
Nie wiem czy to będzie dla was odpowiednie ale może warto spróbować.
Dla dziecka najważniejsze jest działanie a nie cel, tak przynajmniej twierdziła MM, więc może w tym kierunku warto iść, aby nastawić go na działanie (a Ty osiągniesz zamierzony cel :-) ).
Trzymam kciuki za was i dopinguję - bardzo, bardzo.

Wifee
09-02-2016, 18:42
Nie mówiłąm nic o klapsach podczas odpieluchowywania! Absolutnie nie!

Nie chce także wchodzić w jakiekolwiek konkretne sytuacje ale poprowadzić teoretyczną dyskusję na ten temat ponieważ w każdej sytacji ile jest ludzi i dzieci tyle opinii jak właściwie się zachować.

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale karami cielesnymi oprócz popularnych klapsów jest także stanie w kącie, przysiady czy siedzenie przez określoną przez rodzica ilość czasu na krzesełku by przemyśleć swoje zachowanie. Według słownika przemoc to zmuszanie osoby silniejszej by słąbsza czyniła to co ona chce, w tym momecie każda próba przymusu do czegokolwiek byłaby krzywdzeniem dziecka co jest wierutną bzdurą choćby przez zmuszenie dziecka do uspokojenia się by nie zrobiło sobie lub innym krzywdy. Kary cielesne to NIE jest maltretowanie dziecka, któremu jestem absolutnie oczywiście przeciwna.

Pragnę wam przypomnieć, że rzeczy, które uważacie za ok jak holding mogłyby być nie do pomyślenia np w krajach Skandynawskich gzie sposobem na przeczekanie histerii dziecka jest jego ignorowanie. Dobrze jeśli dziecko ma na celu zwrócenie na siebie uwagi bo jak jest innaczej to biada rodzicowi w Norwegii czy Szwecji.

Każdy ma swój status i miejsce w rodzinie. Jak pewnie wiecie dziecko ma inny status niż mąż a prezydent ma inny status niż zwykły obywatel. Jak jest człowiek który atakuje innego to policjant używa fizycznych środków by go powstrzymać ponieważ przestępca ma inny status niż policjant. A jeśli ktoś nie jest przestępcą tylko obywatelem i Policjant go spałuje to jest problem i policjant idzie do sądu za narusznie wolności osobistej owego człowieka. Szacunek do męża objawia się innaczej niż szacunek do dziecka. Mówię dziecku, że musi iść do kąta bo było niegrzeczne ale mężowi tego nie mówię jak nie pozmywa naczyń mimo, ze miał bo ma inny status niż dziecko. Mam nadzieję ze rozumiecie, ze dziecko to nie mąż i mąż to nie dziecko a jakiekolwiek kary nie mają nic wspólnego z okazywaniem szacunku.

kornflejko, rozumiem co masz na myśli. Cieszę się, ze nie musisz się zaganiać ale często jednak trzeba włożyć w to znacznie więcej pracy niż niektórzy są w stanie znieść. Psychicznie lub fizycznie. Sądzę, ze ułatwianie sobie czasem życia np poprzez karmienie dziecka czymś brudzącym zamiast dawania mu do jedzenia samemu jest jak najbardziej ok.

Zdaje sobię sprawę, ze dziecko to nie dorosly i że potrzebuje zrozumienia i czasu jednak nie uważam stawiania zasad, uczenia dziecka, że czasem nie może mieć wszytkiego(np sikania w majty i oświadczenia że ono teraz nie będzie nosiło piluch ale dalej chce robić pod siebie) za coś niewłaściwego.

PS: Zdaję sobie sprawę, że rozmowa jest jednostronna. Ja nie boję się takich rozmów. Chciałabym znać wasze zdanie. Nie uważam się za osobę nieomylną, dyskusje pomagają mi wyrabiać sobie właściwe zdanie na temat wielu spraw i na to mam nadzieję tutaj, ponieważ często pewne rzeczy są powtarzane jak mantra i niekoniecznie skonfrontowane z innym, np moim punktem widzenia. ;)

HoliPoli
09-02-2016, 19:37
Coby dyskusja nie byla jednostronna ;)


Zdaje sobię sprawę, ze dziecko to nie dorosly i że potrzebuje zrozumienia i czasu jednak nie uważam stawiania zasad, uczenia dziecka, że czasem nie może mieć wszytkiego(np sikania w majty i oświadczenia że ono teraz nie będzie nosiło piluch ale dalej chce robić pod siebie) za coś niewłaściwego.

bardzo sie zgodze z powyzszym. I tym takze, ze status kazdego z czlonkow rodziny jest inny. Mysle ze w duzej mierze nasze podejsci do AP jest zwiazane z tym jakie mamy dziecko. Dla mnie wychowanie mojej starszej cory bez kar to fikcja. Ta... Tlumaczenie ze komus innemu jest przykro. Prawda jet taka ze ona ma to naprawde centralnie w dupie jak sie ktos inny czuje. Jest egocentyczna i koniec. Uwazam, ze moim zadaniem jest jej uwrazliwienie tez na drugiego czlowieka ale samym gadaniem nie jestem w stanie zbyt wiele osiagnac czasem. I nie mowie tu o klapsach ale chociazby o tym, ze na nia nakrzycze albo kaze jej zostac w drugim pokoju. Moze to moja ulomnosc ale ja nie potrafie a moja corka ma mnie i bedzie sobie jakos z tym musiala poradzic. Nie uwazam zeby ja jakos tym specjalnie krzywdzila.

żuk
09-02-2016, 20:12
Pomyślałam ze moze mod mógłby wydzielić??

nadaję z tel

guesy
09-02-2016, 20:32
Coby dyskusja nie byla jednostronna ;)



bardzo sie zgodze z powyzszym. I tym takze, ze status kazdego z czlonkow rodziny jest inny. Mysle ze w duzej mierze nasze podejsci do AP jest zwiazane z tym jakie mamy dziecko. Dla mnie wychowanie mojej starszej cory bez kar to fikcja. Ta... Tlumaczenie ze komus innemu jest przykro. Prawda jet taka ze ona ma to naprawde centralnie w dupie jak sie ktos inny czuje. Jest egocentyczna i koniec. Uwazam, ze moim zadaniem jest jej uwrazliwienie tez na drugiego czlowieka ale samym gadaniem nie jestem w stanie zbyt wiele osiagnac czasem. I nie mowie tu o klapsach ale chociazby o tym, ze na nia nakrzycze albo kaze jej zostac w drugim pokoju. Moze to moja ulomnosc ale ja nie potrafie a moja corka ma mnie i bedzie sobie jakos z tym musiala poradzic. Nie uwazam zeby ja jakos tym specjalnie krzywdzila.

No ja mam z moim synem to samo i też mam ostatnio podobne przemyślenia właśnie z podejściem do AP a tym jakie jest dziecko...i czuję się strasznie rozdarta pomiędzy tym jak jest a między tym jak bardzo bym chciała, żeby było.

HoliPoli
09-02-2016, 21:03
No ja mam z moim synem to samo i też mam ostatnio podobne przemyślenia właśnie z podejściem do AP a tym jakie jest dziecko...i czuję się strasznie rozdarta pomiędzy tym jak jest a między tym jak bardzo bym chciała, żeby było.

A z tym rozdarciem to tez tak mam

kustafa
09-02-2016, 21:42
jaki ciekawy OT w wydawałoby się "technicznym" wątku


bardzo sie zgodze z powyzszym. I tym takze, ze status kazdego z czlonkow rodziny jest inny. Mysle ze w duzej mierze nasze podejsci do AP jest zwiazane z tym jakie mamy dziecko. Dla mnie wychowanie mojej starszej cory bez kar to fikcja. Ta... Tlumaczenie ze komus innemu jest przykro. Prawda jet taka ze ona ma to naprawde centralnie w dupie jak sie ktos inny czuje. Jest egocentyczna i koniec. Uwazam, ze moim zadaniem jest jej uwrazliwienie tez na drugiego czlowieka ale samym gadaniem nie jestem w stanie zbyt wiele osiagnac czasem. I nie mowie tu o klapsach ale chociazby o tym, ze na nia nakrzycze albo kaze jej zostac w drugim pokoju. Moze to moja ulomnosc ale ja nie potrafie a moja corka ma mnie i bedzie sobie jakos z tym musiala poradzic. Nie uwazam zeby ja jakos tym specjalnie krzywdzila.

dokładnie. ja bym poszła o krok dalej - podejście to zmienia się także w zależności od etapów rozwojowych dziecka. są fazy w miarę spokojne, gdy metody bliskościowe się sprawdzają. ale są też fazy buntu i histerii, gdy można je sobie o kant czterech liter potłuc.
IMO trzeba przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek i kierować się sercem oraz intuicją. nie poradnikami, choćby nie wiem jak słuszna idea przyświecała ich autorom. ameryki nie odkryłam ;)

kornflejka
09-02-2016, 22:13
Też jestem za tym by wydzielić osobny wątek :)



Każdy ma swój status i miejsce w rodzinie. Jak pewnie wiecie dziecko ma inny status niż mąż a prezydent ma inny status niż zwykły obywatel. Jak jest człowiek który atakuje innego to policjant używa fizycznych środków by go powstrzymać ponieważ przestępca ma inny status niż policjant. A jeśli ktoś nie jest przestępcą tylko obywatelem i Policjant go spałuje to jest problem i policjant idzie do sądu za narusznie wolności osobistej owego człowieka. Szacunek do męża objawia się innaczej niż szacunek do dziecka. Mówię dziecku, że musi iść do kąta bo było niegrzeczne ale mężowi tego nie mówię jak nie pozmywa naczyń mimo, ze miał bo ma inny status niż dziecko. Mam nadzieję ze rozumiecie, ze dziecko to nie mąż i mąż to nie dziecko a jakiekolwiek kary nie mają nic wspólnego z okazywaniem szacunku.

kornflejko, rozumiem co masz na myśli. Cieszę się, ze nie musisz się zaganiać ale często jednak trzeba włożyć w to znacznie więcej pracy niż niektórzy są w stanie znieść. Psychicznie lub fizycznie. Sądzę, ze ułatwianie sobie czasem życia np poprzez karmienie dziecka czymś brudzącym zamiast dawania mu do jedzenia samemu jest jak najbardziej ok.

Zdaje sobię sprawę, ze dziecko to nie dorosly i że potrzebuje zrozumienia i czasu jednak nie uważam stawiania zasad, uczenia dziecka, że czasem nie może mieć wszytkiego(np sikania w majty i oświadczenia że ono teraz nie będzie nosiło piluch ale dalej chce robić pod siebie) za coś niewłaściwego.

Nie uważam i chyba nie napiałam nigdzie, że należy uczyć dzieci, że mogą mieć wszystko. Przykład z sikaniem w majtki jest tu super. Twoim zdaniem dwulatek chce mieć mokre majtki i wybiera to, bo łamie z premedytacją zasady?

A powiesz jak karasz męża gdy nie pozmywa? ;)

Dla mnie wychowanie mojej starszej cory bez kar to fikcja. Ta... Tlumaczenie ze komus innemu jest przykro. Prawda jet taka ze ona ma to naprawde centralnie w dupie jak sie ktos inny czuje. Jest egocentyczna i koniec. Uwazam, ze moim zadaniem jest jej uwrazliwienie tez na drugiego czlowieka ale samym gadaniem nie jestem w stanie zbyt wiele osiagnac czasem. I nie mowie tu o klapsach ale chociazby o tym, ze na nia nakrzycze albo kaze jej zostac w drugim pokoju. Moze to moja ulomnosc ale ja nie potrafie a moja corka ma mnie i bedzie sobie jakos z tym musiala poradzic. Nie uwazam zeby ja jakos tym specjalnie krzywdzila.
Ja też krzyczę, komu się to nie zdarzyło niech pierwszy rzuci kamień.



czuję się strasznie rozdarta pomiędzy tym jak jest a między tym jak bardzo bym chciała, żeby było.
chyba każdej z nas zdarzają się momenty takiego rozdarcia.

kornflejka
09-02-2016, 22:20
W Twojej sytuacji ja bym przerwała teraz :) wiem, że szkoda tych dwóch tyg, ale skoro nie chce robić na nocnik to przecież go siłą ie zmusisz. I raczej wątpię by był jakiś czas ustalony kiedy próbować znowu. Spróbujesz jak zobaczysz, że G jest gotowy. I Ty też :) pewnie to będzie po narodzinach maleństwa. myślę, że zniechęcenie bezowocnymi próbami bardziej grozi nam dorosłym ;)
wrzuć na luz :)

I jeszcze do Wifee - dziwi mnie Twoje podjście. Już jakiś czas temu badania dowiodły, że dzieci to nie są mali dorośli. I choć należy im się szacunek równy dorosłym, to oczekiwać od nich dojrzałych zachowań jest zwyczajnie, nie wiem jak. To powiedzieć delikatnie, no śmieszne to jest. A już karanie dzieci,za to że nie zachowują sie jak dorośli, jest po prostu głupie.

A karanie cielesne... Sorry nawet nie chce mi tego komentować.

Jeszcze do tej kwestii chciałabym się odnieść. Jedną z zasad rodzicielstwa jaką się kieruję jest by traktować wszystkich członków naszej rodziny z szacunkiem, ale też pamiętać o swoich potrzebach i uczyć tego moje dzieci. I wierz mi Wifee nie muszę do tego ani ich bić ani zaganiać się na śmierć ani "usługiwać życzeniom".

Zacytowałam swojego posta, bo nie wiem o czym tu piszesz




kornflejko, rozumiem co masz na myśli. Cieszę się, ze nie musisz się zaganiać ale często jednak trzeba włożyć w to znacznie więcej pracy niż niektórzy są w stanie znieść. Psychicznie lub fizycznie. Sądzę, ze ułatwianie sobie czasem życia np poprzez karmienie dziecka czymś brudzącym zamiast dawania mu do jedzenia samemu jest jak najbardziej ok.

Zdaje sobię sprawę, ze dziecko to nie dorosly i że potrzebuje zrozumienia i czasu jednak nie uważam stawiania zasad, uczenia dziecka, że czasem nie może mieć wszytkiego(np sikania w majty i oświadczenia że ono teraz nie będzie nosiło piluch ale dalej chce robić pod siebie) za coś niewłaściwego.


Przepraszam, ale w ogóle nie rozumiem o co Ci chodzi :) w co trzeba włożyć więcej pracy? Co ma karmienie dzieci brudzącym jedzeniem do karania?

inwyt
09-02-2016, 22:33
A ja tylko o pieluchy chciałam zapytać :lol: Też popieram wydzielenie wątku odnosnie kar, więc nie będę tu o tym teraz pisać.
A w temacie: Dzięki za podpowiedzi! :) Zaglądam też właśnie do pdfa i początek wygląda ciekawie, zaraz doczytam dokładnie. Może mnie coś olśni :)
Mnie nie tyle samo ścieranie dobija, bo to oczywiste że jak poleci to trzeba sprzątnąć, chociaż bywa że mam dość jak co chwilę leci po trochu. Raczej martwi mnie że G. nie chce inaczej niż w majtki się załatwiać, bo proponuję mu nocnik lub toaletę często, szczególnie po jedzeniu czy piciu, ale on odmawia. No i martwią mnie też zaległości jakie mi się w praniu robią, bo nie mam jeszcze wyszykowanej wyprawki dla malutkiej, termin się zbliża, a ja nie mam kiedy uprać, bo nie ma gdzie suszyć :/ W każdym razie jak mam mniej cierpliwy dzień, to rozważam na poważnie powrót w pieluchy, ale zastanawiam się ile warto dać czasu maluchowi zanim się poddam. Uch, lecę kolejne pranie wyjąć i rozwiesić ;)

Wifee
09-02-2016, 23:01
Kornflejka:
Chodziało mi o akapit z szacunkiem i o tym, że Ciebie to nie męczy. O to mi też chodziło w kwestii jedzenia. Są mamy które uważają ze dziecko ma jeść tylko samo, najlepiej rękami i w każdej sytuacji. Ja należę do tych które daje widelczyk lub karmi dziecko, np buraczkami. I mówię to jasno i wyraźnie że to tylko ze względu na mój komfort i wygodę. Bo to przecież też jest ważne. Tak samo traktuję ścieranie po dziecku i stawianie mu ultimatum w tej kwestii. Mogłabym za nią biegać i nerwy tracić a mogę pokazać jej ze jeśli chce mieć jakiś przywilej to musi podążać pewnymi zasadami(nie chodzi mi tu o wpadki podczas nauki ale o po porstu siuranie na podłogę). :)


Ja nie rozumiem o co się tu rzucamy z tymi majtkami. Dwulatek chce mieć majtki bo mu wygodnie i chce móc sikać w majtki bo tak mu wygodnie a ja mówię mu ze jak chce mieć jedną wygodę to musi zrezygnować z drugiej. Tyle :)

Męża się nie kara, chyba że nie znam jakiś zasad albo nie wiem, że jest moim dzieckiem. Może nie doczytałaś akapitu?

spadłamznieba
10-02-2016, 09:42
Wifee może dostanę zaraz gromy od innych :-), ale rozumiem twoje wypowiedzi i nie doszukałam się w nich absolutnie zadnej agresji, a o biciu czy jak to zostało tutaj nazwane "dawanie klapsów" w ogóle się nie doszukałam.

Dziewczyny polecam zapoznać się z "lekcją ciszy" MM. Pomaga przy zmniejszeniu napadów u dzieci i wycisza również nas.
Bardzo lubię też mandale, które wyciszają
Mój syn jest cicho kiedy masuję go szczoteczką chirurgiczną i uciskam. Bardzo go i nas! to wycisza.
Natomiast kiedy mój syn dostawał szałki to nie on wychodził do pokoju tylko ja. Oczywiście w wielu sytuacjach kończyło się na tym, że szedł za mną. Natomiast miał powiedziane, że będzie musiał wyjść (z pokoju do którego ja wyszłam) jeśli nie przestanie się tak zachowywać. Czyli odwracałam sytuację zostania samemu w innym pomieszczeniu.
Aby nie krzyczeć na dziecko pomaga mi pójście do łazienki, spojrzenie w lustro i "nieme krzyczenie" przed nim. O matko jak widzę swoją minę wtedy to mi się odechciewa krzyku i jestem przerażona. Szybko się opanowuję wtedy i z większym zrozumieniem podchodzę do tych emocji. Staram się aby nie krzyczeć bo wiem, że jak sobie na to bym pozwoliła to poszło by jak lawina przy pierwszej lepszej okazji i ciężko by mi było to zatrzymać.

kornflejka
10-02-2016, 14:13
spadłamznieba nie dostaniesz żadnych gromów :) chodziło mi o posty wcześniejsze Wifee, z innego wątku (niestety nie pamietam juz którego), z których wynikało, że karanie dzieci i agresja jest ok. Być może cała ta dyskusja jest bez sensu, bo różnie rozmiemy pojęcie kary? Nie wiem. Dla mnie wychodzenie z pokoju gdy dziecko ma atak szału nie jest karą. Ani też powiedzenie mu, że nie będzie się bawił czymś co niszczy czy jest niebezpieczne.

Co wiem na pewno to to, że dla mnie jako dziecka, które nie było karane fizycznie, stanie w kącie było upokarzające i nigdy nie wyniosłam z tego nic pozytywnego. Słyszałam wtedy często tekst "idź do kąta i zastanów się nad swoim postępowaniem. Jak będziesz gotowa przeprosić to możesz wrócić." I wiecie co? Stałam w tym kącie i myślałam sobie różne rzeczy i wychodziłam i przepraszałam. Ale nigdy nie robiłam tego z przekonaniem, zawsze na odwal się i tylko dlatego, że nie mogłam znieść upokorzenia. I dlatego, że uważam je za nieskuteczne nie chcę takich metod stosować.

Nie czuję się idealnym rodzicem. Często zdarza mi się stracić cierpliwość, podnieść głos i podejmować złe decyzje. Czego staram się nie robić to karać moje dziecko za moje błędy i też pokazywać mu, że agresja jest w porządku.

Nie uważam wychowania w duchu AP za idealne i jedynie słuszne ani sama nie koniecznie robię wszystko w zgodzie z jego wytycznymi, ale widzę większą skuteczność moich działań jeśli zamiast krzyczeć i karać tłumaczę i wyjaśniam. Tak sobie radzę z buntem dwulatka i od kiedy bardziej się do tego przykładam to widzę efekty. Nie twierdzę, że ten sposób jest dla wszystkich, ale dla nas na pewno.

A Tobie Wifee polecam przeczytać artykuł na temat mitów związanych z AP
http://dziecisawazne.pl/rodzicielstwo-bliskosci-3/





Sent from my iPad using Tapatalk

Wifee
11-02-2016, 10:37
spadłamznieba nie dostaniesz żadnych gromów :) chodziło mi o posty wcześniejsze Wifee, z innego wątku (niestety nie pamietam juz którego), z których wynikało, że karanie dzieci i agresja jest ok. Być może cała ta dyskusja jest bez sensu, bo różnie rozmiemy pojęcie kary? Nie wiem. Dla mnie wychodzenie z pokoju gdy dziecko ma atak szału nie jest karą. Ani też powiedzenie mu, że nie będzie się bawił czymś co niszczy czy jest niebezpieczne.

Co wiem na pewno to to, że dla mnie jako dziecka, które nie było karane fizycznie, stanie w kącie było upokarzające i nigdy nie wyniosłam z tego nic pozytywnego. Słyszałam wtedy często tekst "idź do kąta i zastanów się nad swoim postępowaniem. Jak będziesz gotowa przeprosić to możesz wrócić." I wiecie co? Stałam w tym kącie i myślałam sobie różne rzeczy i wychodziłam i przepraszałam. Ale nigdy nie robiłam tego z przekonaniem, zawsze na odwal się i tylko dlatego, że nie mogłam znieść upokorzenia. I dlatego, że uważam je za nieskuteczne nie chcę takich metod stosować.

Nie czuję się idealnym rodzicem. Często zdarza mi się stracić cierpliwość, podnieść głos i podejmować złe decyzje. Czego staram się nie robić to karać moje dziecko za moje błędy i też pokazywać mu, że agresja jest w porządku.

Nie uważam wychowania w duchu AP za idealne i jedynie słuszne ani sama nie koniecznie robię wszystko w zgodzie z jego wytycznymi, ale widzę większą skuteczność moich działań jeśli zamiast krzyczeć i karać tłumaczę i wyjaśniam. Tak sobie radzę z buntem dwulatka i od kiedy bardziej się do tego przykładam to widzę efekty. Nie twierdzę, że ten sposób jest dla wszystkich, ale dla nas na pewno.

A Tobie Wifee polecam przeczytać artykuł na temat mitów związanych z AP
http://dziecisawazne.pl/rodzicielstwo-bliskosci-3/





Sent from my iPad using Tapatalk


Zawsze powtarzam, ze karanie cielesne nie wynikające z emocji, złości rodzica ale z jego poczucia wyegzekwowania sprawiedliwości i nauczenia dziecka ważnych prawd jest właściwe i często przeprowadzone w atmosferze miłosci i zrozumienia. Można źle zignorować dziecko i źle postawić go do kąta a można zrobić to dobrze tak, że dziecko nie będzie upokorzone ale będzie rozumiało że jego pewne zachowania nie są akceptowane i wiążą się z pewnymi konsekwencjami.

Tłumaczenie jest nieodzowna częścią wychowywania dziecka a kara nie ma go zastępować, nie wiem dlaczego panuje przekonanie, że jak dziecko się kara to się mu nie tłumaczy.

Nikt nie jest idealny ;)

Jeśli chodzi o karanie to tak jak wspominałąm, wiele zależy od dziecka. Może Ciebie wstawiano do kąta w zły sposób a może byłaś dzieckiem, które potrzebowało innej reakcji na niewłaściwe zachowanie? Nie można narzucać innym swojego punktu widzenia opierając wiedze tylko na tym jakie ma się dziecko samemu. Wszystkie matki z aspargerem powiedzą Ci to samo co ja. Ich dziecko jest inne niż każde i potrzebuje swojego własnego sposobu wychowania. Jeśli chodzi o chore dzieci to się to akceptuje ale dziecko zdrowe nagle musi być takie samo jak dziecko sąsiadki i każde inne, i nie ma tu miejsca na indywidualizm. Musi być wychowane jak moje! Jestem przeciwko jednemu modelowi wychowania dla wszystkich dzieci i tak pozostanie.

Jeśli chodzi o te mity to chyba zaczynam rozumieć gdzie leży różnica. Ja uważam posłuszeństwo za jedną z najważniejszych rzeczy w relacji rodzic- dziecko. Chce móc liczyć na moje dziecko i mieć do niego zaufanie. Chce być pewna że moje dziecko się zatrzyma jak powiem "stop" a nie wbiegnie pod pędzące auto albo wyjdzie z samochodu oknem jak wydam takie polecenie ze względu na jego bezpieczeństwo. Chce się cieszyć czasem z moim dzieckiem na zakupach nie musząc tłumaczyć mu dlaczego nie może wziąć każdej jednej rzeczy z półki lub rozkazać natychmistowy powrót do mnie jeśli widzę, że ktoś może je porwać lub skrzywdzić. Uważam posłuszeństwo za jedną z nadrzędnych wartości jaką mam zamiar wpoić mojemu dziecku i nie implikuje to tego, że dziecka nie będę szanować czy będę się na nim wyładowywać.

spadłamznieba
11-02-2016, 12:11
kornflejka jeśli chodzi o kąt czy karne poduszeczki, jeżyki itp. to dla mnie tez bez sensu. Nie stosuję tego w stosunku do syna (córka jeszcze za mała aby cokolwiek takiego robić :-)
Bunt dwu latka. Niedawno się zastanawiałam z moją koleżanką (mamy dzieci w podobnym wieku) i obie doszłyśmy do wniosku, że mój syn nie miał buntu dwulatka.
Najgorszy okres był chyba wtedy kiedy urodziła się mu siostra. I to tez nie od razu tylko po kilku tygodniach może miesiącu, nie pamiętam dokładnie. Bo wcześniej to była bajka.

muszę kończyć bo córka mi się chyba budzi.
dopiszę później :-)

żuk
11-02-2016, 12:48
Zawsze powtarzam, ze karanie cielesne nie wynikające z emocji, złości rodzica ale z jego poczucia wyegzekwowania sprawiedliwości i nauczenia dziecka ważnych prawd jest właściwe i często przeprowadzone w atmosferze miłosci i zrozumienia. Można źle zignorować dziecko i źle postawić go do kąta a można zrobić to dobrze tak, że dziecko nie będzie upokorzone ale będzie rozumiało że jego pewne zachowania nie są akceptowane i wiążą się z pewnymi konsekwencjami.

Tłumaczenie jest nieodzowna częścią wychowywania dziecka a kara nie ma go zastępować, nie wiem dlaczego panuje przekonanie, że jak dziecko się kara to się mu nie tłumaczy.

Nikt nie jest idealny ;)

Jeśli chodzi o karanie to tak jak wspominałąm, wiele zależy od dziecka. Może Ciebie wstawiano do kąta w zły sposób a może byłaś dzieckiem, które potrzebowało innej reakcji na niewłaściwe zachowanie? Nie można narzucać innym swojego punktu widzenia opierając wiedze tylko na tym jakie ma się dziecko samemu. Wszystkie matki z aspargerem powiedzą Ci to samo co ja. Ich dziecko jest inne niż każde i potrzebuje swojego własnego sposobu wychowania. Jeśli chodzi o chore dzieci to się to akceptuje ale dziecko zdrowe nagle musi być takie samo jak dziecko sąsiadki i każde inne, i nie ma tu miejsca na indywidualizm. Musi być wychowane jak moje! Jestem przeciwko jednemu modelowi wychowania dla wszystkich dzieci i tak pozostanie.

Jeśli chodzi o te mity to chyba zaczynam rozumieć gdzie leży różnica. Ja uważam posłuszeństwo za jedną z najważniejszych rzeczy w relacji rodzic- dziecko. Chce móc liczyć na moje dziecko i mieć do niego zaufanie. Chce być pewna że moje dziecko się zatrzyma jak powiem "stop" a nie wbiegnie pod pędzące auto albo wyjdzie z samochodu oknem jak wydam takie polecenie ze względu na jego bezpieczeństwo. Chce się cieszyć czasem z moim dzieckiem na zakupach nie musząc tłumaczyć mu dlaczego nie może wziąć każdej jednej rzeczy z półki lub rozkazać natychmistowy powrót do mnie jeśli widzę, że ktoś może je porwać lub skrzywdzić. Uważam posłuszeństwo za jedną z nadrzędnych wartości jaką mam zamiar wpoić mojemu dziecku i nie implikuje to tego, że dziecka nie będę szanować czy będę się na nim wyładowywać.

normalnie czort swoje i pop swoje, widzę ze jesteś głęboko przekonana że postępujesz słusznie i przetłumaczyć Ci nie sposób :/

Wifee
11-02-2016, 14:43
normalnie czort swoje i pop swoje, widzę ze jesteś głęboko przekonana że postępujesz słusznie i przetłumaczyć Ci nie sposób :/

Jestem przekonana, aczkolwiek jestem też chętna do zmian jeśli wiedzę, że ktoś mówi coś słusznego. Nie chce obstawiać na siłę przy swoim zdaniu jeśli coś rzeczywiście widocznie jest dla dziecka lepsze.

Wytłumacz mi, co uważasz, że jest nie tak, dlaczego? Odnieś się, proszę, do moich słów. I dlaczego w ogóle karanie dziecka nie jest właściwe(mówię tu o dowolnej formie)? Czy należy akceptować i okazywać zrozumienie w stosunku do KAŻDEGO zachowania dziecka, nawet do agresji? Może są jakieś ciekawe badania, które ktoś przeprowadził? Można obstawiać przy moim lub przy czyimś zdaniu ale jeśli nikt mi nie wytłumaczy dlaczego coś jednego jest lepsze od czegoś drugiego to mój sposób myślenia na pewno się nie zmieni.

żuk
11-02-2016, 15:38
Jestem przekonana, aczkolwiek jestem też chętna do zmian jeśli wiedzę, że ktoś mówi coś słusznego. Nie chce obstawiać na siłę przy swoim zdaniu jeśli coś rzeczywiście widocznie jest dla dziecka lepsze.

Wytłumacz mi, co uważasz, że jest nie tak, dlaczego? Odnieś się, proszę, do moich słów. I dlaczego w ogóle karanie dziecka nie jest właściwe(mówię tu o dowolnej formie)? Czy należy akceptować i okazywać zrozumienie w stosunku do KAŻDEGO zachowania dziecka, nawet do agresji? Może są jakieś ciekawe badania, które ktoś przeprowadził? Można obstawiać przy moim lub przy czyimś zdaniu ale jeśli nikt mi nie wytłumaczy dlaczego coś jednego jest lepsze od czegoś drugiego to mój sposób myślenia na pewno się nie zmieni.
to ja krótko:
agresja- niedozwolna, uniemożliwić zrobienie krzywdy sobie/ komuś, potem dopiero tłumaczenie
czemu kary nie? (tak samo jak i nagrody)- bo powodują zewnątrzsterowność- dziecko przesaje coś robić/ robi coś bo nie chce kary/chce nagrodę. a nie dlatego że wie czemu nie robic/samo chce robić/ rozumie pobudki. to tak w skrócie
a badania są, ofc- polecam 'mądrzy rodzice' chociażby

Wifee
11-02-2016, 16:24
Czy artyści nie robią rzeczy, które inni by podziwiali? Czy dziecko nie posiada satysfakcji z wykonywania czynnosci jeśli się je chwali? Czy to nie jest tak, że dziecko naśladuje rodziców i wartości, które oni wyznają? Jeśli rodzice są wytrwali i robią rzeczy wbrew otoczeniu, to czy dzieci nie będą podobne? Dziecko na początku może nie rozumieć, że okłamywanie ludzi jest złe, albo że krzywdzenie innych jest złe. Czasem dzieci rozumieją to dopiero z dużym bagażem doświadczeń lub jako dorośli. Wolę, żeby mój nastolatek robił rzeczy słuszne nawet jeśli ich nie rozumie niż kształtował się robiąc rzeczy złe, ponieważ nie rozumie, że nie powinien ich robić.

Agresja ma na celu krzywdzenie innych lub siebie, jest destruktywna, kara ma na celu kształtowanie i budowanie, tak jak i ciężka praca.

HoliPoli
11-02-2016, 17:32
Zuku, a co jesli dziecko samo z siebie nie chce czegos robic? Jak je zmotywujesz nie-zewnetrznie?

żuk
11-02-2016, 18:12
Zuku, a co jesli dziecko samo z siebie nie chce czegos robic? Jak je zmotywujesz nie-zewnetrznie?
a co konkretnie? :ninja:

panthera
11-02-2016, 18:30
a co konkretnie? :ninja:

zmotywujcie mi Damiana żeby chciał myć zęby. przynajmniej raz dziennie. wszelkie tłumaczenia moje i dentystów, i kardiologa (bo ma wadę serca) ma głęboko w d... prośby, groźby takoż (chodzi mi o groźby typu pokazanie strasznych konsekwencji próchnicy) . uwagi że mu brzydko z buzi pachnie go tylko wkurzają, nie motywują. jak nie huknę, nie zabronię Tv czy kompa to nie umyje.

żuk
11-02-2016, 18:41
jeśli w grę wchodzi zdrowie lub życie to ja bym się akurat nie cackała, myjesz rano i wieczorem, jak nie to tak długo przebywasz w łazience aż będą umyte. i ojca bym chyba zaangażowała. choć ja się na tak dużych dzieciach jeszcze nie znam, o, jesszcze płacenie za dentystę własną kasą mi przychodzi do głowy. a dociekałaś czemu nie chce myć? pamiętam że moi kuzyni się w ogóle myć nie chcieli, a jak mieli już jakieś 12-13 lat to z łazienki nie wychodzili- bo dziewczyny w szkole to trzeba ładnie pachnieć :P

eesti
11-02-2016, 18:45
A np sprzątanie? Jak motywować?
Ja z braku pomysłów zaczęłam ostatnio dzieciakom dawać kasę (typu 20 centów, ale jednak). Choć wiem, że to jest złe, ale już szkoda mi moich nerwów...

HoliPoli
11-02-2016, 20:03
Do sprzatania to ja motywuje tak, ze zabieram i chowam zabawki, ktorych nie chce posprzatac. Znam takie mamy co wyrzucaja nieposprzatane zabawki

Wlasnie do glowy to mi przychodza kwestie takie zdrowotno-zyciowe przy ktorych wychowanie bez kar i nagrod zupelnie do mnie nie przemawia czyli wlasnie np mycie zebow, branie lekow czy uciekanie na ulice a nawet kladzenie sie na chodniku i "ja dalej nie ide"
edit: i o zycie spoleczne czyli jak zabiera komus jego wlasnosc, wskakuje na glowe rodzicom bez pytania, bije inne dzieci itp

panthera
11-02-2016, 20:05
jeśli w grę wchodzi zdrowie lub życie to ja bym się akurat nie cackała, myjesz rano i wieczorem, jak nie to tak długo przebywasz w łazience aż będą umyte. i ojca bym chyba zaangażowała. choć ja się na tak dużych dzieciach jeszcze nie znam, o, jesszcze płacenie za dentystę własną kasą mi przychodzi do głowy. a dociekałaś czemu nie chce myć? pamiętam że moi kuzyni się w ogóle myć nie chcieli, a jak mieli już jakieś 12-13 lat to z łazienki nie wychodzili- bo dziewczyny w szkole to trzeba ładnie pachnieć :P


ja mam propozycję żeby jednak wydzielić ten motyw.
w temacie łazienki - nam zależy żeby jak najszybciej ją opuścił bo jest jedna i połączona z kibelkiem co jest problematyczne nawet gdy każdy korzysta standardowo. Damian był gotowy płacić własną kasą za znieczulenie, niestety ponoć dla dzieci jest ono refundowane. no i ogólnie puki co nic mu się nie psuje tylko żeby straszliwie żółkną więc za bardzo skutków bolesnych nie odczuwa. a ja się strasznie boję bo przy jego wadzie serca nawet nie powinno się leczyć kanałowo a przy konieczności interwencji typu operacja na otwartym sercu - wszystkie zainfekowane żeby będą automatycznie usunięte a on już ma prawie wszystkie stałe (w tym 7-ki). do niego te czarne wizje nie przemawiają niestety :(
mąż to by się z nim szarpał żeby myć mu na siłę więc nie angażuję, żeby nie było przemocy domowej;/
ps(to że ja się o niego boję tez po nim spływa)

Wifee
11-02-2016, 21:01
ja mam propozycję żeby jednak wydzielić ten motyw.
w temacie łazienki - nam zależy żeby jak najszybciej ją opuścił bo jest jedna i połączona z kibelkiem co jest problematyczne nawet gdy każdy korzysta standardowo. Damian był gotowy płacić własną kasą za znieczulenie, niestety ponoć dla dzieci jest ono refundowane. no i ogólnie puki co nic mu się nie psuje tylko żeby straszliwie żółkną więc za bardzo skutków bolesnych nie odczuwa. a ja się strasznie boję bo przy jego wadzie serca nawet nie powinno się leczyć kanałowo a przy konieczności interwencji typu operacja na otwartym sercu - wszystkie zainfekowane żeby będą automatycznie usunięte a on już ma prawie wszystkie stałe (w tym 7-ki). do niego te czarne wizje nie przemawiają niestety :(
mąż to by się z nim szarpał żeby myć mu na siłę więc nie angażuję, żeby nie było przemocy domowej;/
ps(to że ja się o niego boję tez po nim spływa)


Nie wiem ile syn ma lat. Siostra mojego męża dostała cukrzycy mając 11 lat. Aż do momentu, w którym rodzice nie odpuścili była całkowicie nieodpowiedzialna jeśli chodzi o cukry i podawanie sobie insuliny. Nie raz wylądowała w szpitalu z tego powodu. Raz prawie umarła. Dopiero kiedy poczuła, ze jest samodzielna i sama odpowiada za swoje zdrowie i życie, zapragnęła mieć dzieci, znalazła narzeczonego, jej nastawienie zmieniło się i bardzo się pilnuje. Wiem, że to nie pocieszenie ale czasem jak dziecko jest starsze to warto odpuścić. Tak jak z nauką, ze robi to dla siebie a nie innych. To tylko luźna rada, ale może Ci pomoże.

spadłamznieba
12-02-2016, 10:49
ja mam propozycję żeby jednak wydzielić ten motyw.
w temacie łazienki - nam zależy żeby jak najszybciej ją opuścił bo jest jedna i połączona z kibelkiem co jest problematyczne nawet gdy każdy korzysta standardowo. Damian był gotowy płacić własną kasą za znieczulenie, niestety ponoć dla dzieci jest ono refundowane. no i ogólnie puki co nic mu się nie psuje tylko żeby straszliwie żółkną więc za bardzo skutków bolesnych nie odczuwa. a ja się strasznie boję bo przy jego wadzie serca nawet nie powinno się leczyć kanałowo a przy konieczności interwencji typu operacja na otwartym sercu - wszystkie zainfekowane żeby będą automatycznie usunięte a on już ma prawie wszystkie stałe (w tym 7-ki). do niego te czarne wizje nie przemawiają niestety :(
mąż to by się z nim szarpał żeby myć mu na siłę więc nie angażuję, żeby nie było przemocy domowej;/
ps(to że ja się o niego boję tez po nim spływa)

Podam Wam kilka pomysłów które stosują rodzice dzieci suzukowych ( nauka gry na instrumencie metodą suzuki)
tablica motywacyjna lub zeszyt motywacyjny (świetne przy większej grupie dzieci)
świeczka - zapalona podczas grania -kiedy całkowicie się wypali wtedy idziemy na wielkie lody
przyklejanie naklejki na wężu - gry motywacyjne - mój syn akurat dostaje je od nauczycielki ale można zrobić samemu
http://logo-educata.blog.pl/files/2014/12/karta-motywacyjna-BRAWO-Educata-literki.pdf
http://practicemakesiteasy.blogspot.com/2013/01/practicing-im-little-monkey.html
http://www.kreatywnymokiem.pl/2014/07/tablica-moich-obowiazkow.html
wspólne granie (tutaj wspólne mycie zębów)
losy (tutaj mogą być zadania ale mogą też być inne rzeczy np: wspólne pójście do kina, na spacer, czytanie,układane klocków,itp - to co dziecku sprawi radość ale nic materialnego)
u nas coraz częściej obywa się bez tego typu dodatków ma już taki nawyk wyrobiony że tego typu rzeczy zaczynają być zbędne.

eesti
12-02-2016, 13:00
spadłamznieba, ale to raczej nie są metody na 11-latka. A ze wspólnymi wyjściami też ciężko by było po każdym myciu zębów.


Do sprzatania to ja motywuje tak, ze zabieram i chowam zabawki, ktorych nie chce posprzatac. Znam takie mamy co wyrzucaja nieposprzatane zabawki

Ja już zabrałam dzieciakom wszystkie zabawki, dwukrotnie (za drugim razem te nowe, co doszły). Jak nie mieli zabawek, bawili się i rozrzucali książki. W końcu te też zabrałam. Więc bawią się poduszkami i co im pod rękę wpadnie. Ta metoda nie skutkuje u moich dzieci i nie mam już pomysłów na inne.

NEMO
12-02-2016, 14:55
A np sprzątanie? Jak motywować?
Ja z braku pomysłów zaczęłam ostatnio dzieciakom dawać kasę (typu 20 centów, ale jednak). Choć wiem, że to jest złe, ale już szkoda mi moich nerwów...

kilka lat temu zaproponowałam mojej córce (bałaganiara wtedy okropna, więc żadna różnica czy chłopak czy dziewczyna), żeby sprzątała dom za kasę, tyle ile płaciłam dziewczynie, która czasami przychodziła do mnie pomagać. Powiedziałam Z, że albo będę płacić obcej osobie albo jej, ale jeśli się podejmie to praca i nie ma że boli, trzeba zrobić, tak pogodzić obowiązki szkolne, żeby sobota była na sprzątanie domu. Uprzedziłam też, że nie zawsze mogę mieć kasę i wtedy sprzątamy obie charytatywnie:) Może płacenie dziecku za sprzątanie nie jest wychowawcze, nie wiem, ale u mnie sprawdziło się.

Po pierwsze Z wie teraz ile pracy to wymaga i nie bałagani od kilku lat, bo sama musiałaby to sprzątać :P
Po drugie ma nawyk obowiązku i organizacji lekcji, bo ma jeszcze inny obowiązek, nieszkolny
Po trzecie szanuje pieniądze, bo sama na nie ciężko pracuje
Po czwarte nie dostaje kieszonkowego za "nic nie robienie" tylko nauczyła się, że żeby mieć pieniądze trzeba na nie zapracować.

nie wiem dlaczego płacenie dziecku za wykonywanie obowiązków miałoby być niewychowawcze ;)

eesti
12-02-2016, 19:58
kilka lat temu zaproponowałam mojej córce (bałaganiara wtedy okropna, więc żadna różnica czy chłopak czy dziewczyna), żeby sprzątała dom za kasę, tyle ile płaciłam dziewczynie, która czasami przychodziła do mnie pomagać. Powiedziałam Z, że albo będę płacić obcej osobie albo jej, ale jeśli się podejmie to praca i nie ma że boli, trzeba zrobić, tak pogodzić obowiązki szkolne, żeby sobota była na sprzątanie domu. Uprzedziłam też, że nie zawsze mogę mieć kasę i wtedy sprzątamy obie charytatywnie:) Może płacenie dziecku za sprzątanie nie jest wychowawcze, nie wiem, ale u mnie sprawdziło się.

Po pierwsze Z wie teraz ile pracy to wymaga i nie bałagani od kilku lat, bo sama musiałaby to sprzątać :P
Po drugie ma nawyk obowiązku i organizacji lekcji, bo ma jeszcze inny obowiązek, nieszkolny
Po trzecie szanuje pieniądze, bo sama na nie ciężko pracuje
Po czwarte nie dostaje kieszonkowego za "nic nie robienie" tylko nauczyła się, że żeby mieć pieniądze trzeba na nie zapracować.

nie wiem dlaczego płacenie dziecku za wykonywanie obowiązków miałoby być niewychowawcze ;)

Ja boję się późniejszych konsekwencji, że za wszystko o co dziecko poproszę, będzie ono chciało pieniądze. Że nie będzie chciało nic robić 'za darmo'. Zacznie się od sprzątnięcia, wyniesienia śmieci, a później będzie płacenie za mycie zębów, pójście do szkoły itp :wink: Wiem, może przesadzam, ale nie chcę doprowadzić do takiej sytuacji.
Poza tym uważam, że sprzątanie po sobie to obowiązek dziecka, a nie praca, za którą trzeba mu płacić.
No i płacenie własnemu dziecku jest dla mnie dziwne, bo w rodzinie raczej funkcjonuje 'przysługa za przysługę' (pomijając bezinteresowność) :wink:

NEMO
12-02-2016, 20:41
eesti, ona nie sprząta po sobie, tylko cały dom :) poza tym od czasu do czasu sprzątamy charytatywnie. Albo jeśli chce jakiś drogi gadżet, to sprząta i odrabia swoje zachcianki, wtedy nie płacę. U nas się to sprawdziło, Z sama się organizuje tak, żeby pogodzić szkołę z "pracą". Nauczyłam ją obowiązkowości, czego wielu młodym ludziom w pracy brakuje...ale rozumiem Twój punkt widzenia, też się nad tym zastanawiałam, myślę że to też zależy od dziecka...

eesti
12-02-2016, 21:37
eesti, ona nie sprząta po sobie, tylko cały dom :) poza tym od czasu do czasu sprzątamy charytatywnie. Albo jeśli chce jakiś drogi gadżet, to sprząta i odrabia swoje zachcianki, wtedy nie płacę. U nas się to sprawdziło, Z sama się organizuje tak, żeby pogodzić szkołę z "pracą". Nauczyłam ją obowiązkowości, czego wielu młodym ludziom w pracy brakuje...ale rozumiem Twój punkt widzenia, też się nad tym zastanawiałam, myślę że to też zależy od dziecka...

Tak, zrozumiałam, że Twoja córka sprząta cały dom. Mi wystarczy sposób, żeby mój starszak sprzątał po sobie :wink:
Dziś powiedziałam mu, że jak posprząta w pokojach (po sobie i młodszych braciach), to dostanie 1 euro. Od 2h lata i sprząta, jak szalony :wink: Tylko tak jak pisałam, nie pasuje mi taka motywacja...

A na średniego syna nic nie działa. On jest zbyt uparty. Nie posprząta, bo nie. Byle by postawić na swoim...

inwyt
13-02-2016, 11:28
Nie wiem jak ze starszymi dziećmi, ale z dwulatkiem nie mam pomysłu na motywowanie dziecka. Właśnie zresztą się przekonałam, że maluch może jak najbardziej złośliwie i specjalnie coś zrobić - G. zapytany czy potrzebuje siusiu stwierdził że nie, zszedł z kanapy i nasikał w spodnie, rozebrany (wszystko na spokojnie, traktowane jak przypadek) i zapytany czy nie potrzebuje jeszcze trochę siusiu zrobić, może byśmy poszli do toalety albo na nocniczek, pobiegł na srodek pokoju, spojrzał na dwa stojące obok nocniki, kucnął obok i z rozmysłem nasikał na podłogę. Powiedziałam mu że zrobił bardzo brzydko, że widziałam że zrobił to specjalnie, że tak nie wolno robić, że w takim razie wkładamy pieluchę. G. z dzikim wściekłym wrzaskiem popędził goły z pokoju, po czym zaszył się kącie za łóżkiem i odmówił ubrania się - tat rzucił (na spokjnie, informacyjnie, choć może niezbyt sprytnie w stosunku do zbuntowanego od samej pobudki dwulatka) że jeśli nasiusia tam, to chyba pożegnamy się z majtkami na razie - więc G. oczywiście co? Stał tam aż nasikał, o czym również na spokojnie i z ciekawością co się stanie nas poinformował. No i co w takiej sytuacji robić? To nie były przypadki, wiem że jest malutki i sprawdza możliwosci i granice, ale to nie znaczy że nie robi rzeczy złośliwie i specjalnie. Teraz biega w pieluszce, założonej oczywiście z wielkim płaczem, krzykiem i wyrywaniem się, co mi się nie podoba, ale mąż ma rację że i my mamy granice których nie wolno dziecku przekraczać. I jak to rozwiązać?

HoliPoli
13-02-2016, 16:42
Inwyt, dla mnie w takiej sytuacji z pewnoscia zalozyc pieluche i powiedziec dlaczego. Tak jak napisalas- sprawdza granice i musicie mu te granice wyraznie zaznaczyc

spadlamznieba, sposoby te wlasnie sa zewnetrzne i dla mnie ok ale jestem bardzo zainteresowana co dziewczyny w systemie bez kar i nagrod wymyslaja