PDA

Zobacz pełną wersję : Problem z plecakiem prostym - czerwone ślady na nóżkach.



Idrilla
17-11-2014, 19:40
Mam problem z plecakiem. Młody ma czerwone ślady na nóżkach, nawet po zamotaniu na chwilę. Nie sinieją, nie ma wybroczyn, jedynie te czerwone ślady w miejscu przechodzenia poł chusty które szybko znikają. Często też zdarza się patrząc frontem w lustro widzę, że jedna nóżka jest niżej. Na konsultację mogę się umówić dopiero w przyszłym miesiącu... Jakieś porady jak naprawić to do tego czasu, chociaż trochę? :frown:frown:frown



http://static.pokazywarka.pl/i/5068863/522105/2014-09-08-2707.jpg


http://static.pokazywarka.pl/i/5068863/539952/20140925-153408.jpg


http://static.pokazywarka.pl/i/5068863/657765/20140929-130843.jpg


http://static.pokazywarka.pl/i/5068863/132161/dsc-6723.jpg


http://static.pokazywarka.pl/i/5068863/116444/dsc-6741.jpg

edit jeszcze jedno



http://static.pokazywarka.pl/i/5072199/842513/20140924-132150.jpg

Pomarańcza
17-11-2014, 19:56
Idrilla, dałoby się jeszcze bardziej podociągać ten plecak, konkretnie górę :wink: . Grześ ma chyba troszkę za bardzo wyprostowane plecki, najbardziej widać to na przedostatnim zdjęciu.

Idrilla
17-11-2014, 20:50
Problem w tym, że młody mocno się odpycha przy dociąganiu i w trakcie noszenia rozluźniając całą górę :( A co z miednicą, wystarczająco podwinięta czy nie?

HoliPoli
17-11-2014, 20:58
możesz spróbować chustę bardziej naciągnąć od kolanka do kolanka i żeby potem te poły nie przechodziły w dołach podkolanowych tylko bardziej po udach.
to jedyne co mi wpadło do głowy.

a z dociąganiem góry - dociągasz już na stojąco? Może go czymś spróbować zająć? Bo rzeczywiście na niektórych zdjęciach wygląda góra na trochę niedociągniętą

eesti
17-11-2014, 21:03
Moi też zawsze mieli czerwone ślady na nóżkach, wg mnie to ok.
Jak dla mnie Twój plecak jest w porządku, tylko tak jak napisała Pomarańcza, trzeba by było lepiej dociągnąc górę. Ja moim zawsze mówiłam, żeby się do mnie przytulili i wtedy dociągałam.

Idrilla
17-11-2014, 21:10
Dociągam lekko pochylona. Zwykle dostaje do zajęcia mój warkocz ale on potrafi rozciągnąć całe wiązanie już po zamotaniu bo się odpycha piąstkami, w kieszonce podobnie zresztą. Dziwi mnie, że wcześniej aż tak tych śladów nie było. Może to być kwestia wagi? 10kg ma prawie

Pomarańcza
17-11-2014, 21:15
Dobrze by było, jakby wypowiedziały się doradczynie.
Moim zdaniem, na tych ostatnich dwóch zdjęciach synek ma za mało podwiniętą miednicę i faktycznie wygląda, jakby siedział (popatrz na to przedostatnie zdjęcie: jakby przyłożyć krzesełko, to pasuje, prawda?).
Ale na pierwszych zdjęciach chyba jest dobrze.

eesti
17-11-2014, 21:25
Dociągać najlepiej w pozycji pionowej. To, że rozciąga wiązanie rączkami po zamotaniu znaczy, że chusta była niedociągnięta (dobrze dociągasz wewnętrzną krawędź chusty?).
Co do śladów się nie wypowiadam, moi zawsze je mieli (również 'odgniotki' na całym ciele) :wink:

Idrilla
17-11-2014, 22:15
No właśnie dwa ostatnie zdjęcia to jedno wiązanie, robione w plenerze bez podglądu i faktycznie wygląda najsłabiej. Zwykle nie ma takich prostych pleców, wręcz wpada pupą. I tu własnie dostałam komentarz, że ma niepodparty kręgosłup przez co ciężar osiada na lędźwiach co jest bardzo złe bo daje efekt sadzania nie siedzącego dziecka. Spróbuje jutro w pionowej pozycji dociągnąć górę i może dać mu coś w łapki żeby się zajął. Zmartwiłam się tylko, że mogłam zaszkodzić jego kręgosłupowi już :(

eesti wewnętrzna to która w przypadku plecaka?

W ogóle mam problem z dobrym wsadzeniem dużej ilości chusty pod pupę Grzesia i między nas. W jakiej pozycji to robicie?

livada
17-11-2014, 22:18
Nie przejmowalabym się śladami, moje dziewczyny też je zwykle mialy, Kasia prawie zawsze, Kalina nie wiem, nie zwracam tak uwagi, a teraz pogoda taka, że pod warstwami ubrania nie widać za wiele :p A plecaki generalnie raczej mi wychodzà jak należy.

Co do zdjęć, napiszę coś odwrotnego niż poprzedniczki - uważaj żeby za bardzo nie wpadać pupy i nie "podwieszać" synka za doly podkolanowe, na skrzyżowanych połach - na pierwszych dwóch zdjęciach trochę to wygląda jakby szło w tym kierunku. Wtedy ciężar dziecka, zamiast na calej szerokości chusty, spoczywa glównie na tym fragmencie pod kolankami (dolna krawędź i skrzyżowane poły), a to może dawać efekt mocniej odciśniętych śladów, poza tym wtedy czasem dziecko (i kręgosłup) jakby zapada się do tylu. Zamiast tego lepiej byłoby staranniej dociągnąć tą część ciut wyżej, podtrzymującą pupę, a połami już tylko ustabilizowaç i zabezpieczyć wszystko, bez korygowania pozycji. Synek nie jest już takim maleńkim niemowlakiem, nie musi być IMO ułożony w idealne noworodkowe C, kiedy nie śpi, ma prawo się prostować i odpychać - w koncu na ziemi też to robi, prawda? Choć góra faktycznie moglaby być mocniej dociągnięta.

(Doradczynią nie jestem, od razu napiszę)

Pomarańcza
17-11-2014, 22:27
W ogóle mam problem z dobrym wsadzeniem dużej ilości chusty pod pupę Grzesia i między nas. W jakiej pozycji to robicie?
Jedyny sposób, kiedy mi wychodzi, to wrzucanie na plecy ze starannie zebranego tobołka. Bardzo niewiele trzeba wtedy dociągać, pozycja dziecka jest ok i chusty jest pod pupą dużo.
Pierwszego synka nie umiałam wrzucać w tobołku przez ramię i nigdy plecak nie wyszedł mi nawet "przyzwoicie". Zawsze chusty było pod pupą za mało, zawsze nie podociągane i zawsze niewygodnie :( .

HoliPoli
17-11-2014, 22:30
A ja napiszę odwrotnie niż Pomarańcza, bo mi teraz najlepiej wychodzi ilość chusty pod pupą czyli jak mi dziecko samo wskakuje na plecy a ja chustę dopiero na nie daję, czyli nie ma rady, próbuj aż znajdziesz swój sposób :ninja:

Pomarańcza
17-11-2014, 22:36
czyli nie ma rady, próbuj aż znajdziesz swój sposób :ninja:
Chyba tak jest :) .

Idrilla
17-11-2014, 22:37
Tobołek robię dość ciasny po czym wrzucam przez ramię, jeden wyprost nóg Grześka i już wszystko się wyciąga, nie mam pojęcia jak wetknąć tą chustę między nas :( . Próbuje jak już jest na mnie i wtedy właśnie góra się rozwala. A znacie sposób przez robienie z chusty "majteczek"? Próbowałam ale nie ogarniam jak wtedy wrzucić na plecy, boję się że wyleci. A jak mocniej zbiorę chustę to majteczki znikają.

Z tym wpadaniem pupą i wiszeniem na dołach to się zgadzam. Czyli co powinnam dokładniej górę dociągać w pozycji pionowej. Coś jeszcze?

Pomarańcza
17-11-2014, 22:47
Słyszałam o sposobie na majteczki, ale jakoś to do mnie nie przemawia.
Czasem Wojtek też tak wierzgnie, że się zacznie chusta z pupy zsuwać - ani razu nie udało mi się uratować wiązania w takiej sytuacji, im więcej próbowałam poprawiać, tym gorzej było. W końcu pogodziłam się z tym, że muszę młodego człowieka z siebie ściągnąć, zrobić dwa wdechy i zrobić nowy tobołek.

Idrilla
17-11-2014, 22:51
No właśnie do mnie też nie bardzo. Ale tak jak robisz tobołek, no to ja też tak zbieram, że nadmiar materiału ląduje pod pupą i właśnie po wrzuceniu mam problem żeby to "rozrolować" między mnie a Grzesia. Tak żeby nie miał wałka z chusty pod pupą tylko żeby w nią wsiadł. Bo rozumiem, że tak powinno być prawidłowo?

precikuranowy
17-11-2014, 22:55
Z tymi majteczkami (chodzi o "trzeci palec" przy tobołku czy jakoś tak:confused:) też nie jest dobrze, bo nie idzie dobrze dociągnąć góry. Zgodzę się z tym, co napisały dziewczyny wcześniej (poparte własnym doświadczeniem i opinią doradcy), że najlepiej dociągać na prostych plecach. Jak jest dobrze to czujesz takie "sklejenie" z dzieckiem na całej długości chusty.

eesti
17-11-2014, 23:30
eesti wewnętrzna to która w przypadku plecaka?


Wewnętrzna to ta przy Twojej szyi, górna na dziecku. Żeby dobrze dociągnąć górę trzeba wyodrębnić tę wewnętrzną krawędź (żeby nie była ona zaplątana na ramieniu, bo wtedy chusta łatwo się luzuje).

Ja zarzucam dziecku chustę na ramiona i wrzucam na plecy. Tam naciągam dół chusty pod pupę i minimalnie zsuwam dziecko w dół, żeby tak jakby wsiadło/zjechało na tę chustę. W ten sposób chusta już się nie wysuwa spod pupy.

Livada, to co piszesz o ciężarze dziecka spoczywającym na chuście w dołach podkolanowych, to wg mnie też jest wina złego dociągnięcia chusty (w tym przypadku góry). Wtedy dziecko się odchyla i automatycznie zwisa tylko na skrzyżowanych połach. Chyba że coś źle zrozumiałam?

JustNik
17-11-2014, 23:40
a ja jestem doradca ale nie bardzo umiem poprawiac patrzac na zdjecie. Ale 3 male rady :
1. dociagaj w pozycji maksymalnie wyprostowanej (tzn trzymasz proste plecy a wypieta do tylu pupa, potem dajesz swoja miednice do przodu i sie prostujesz calkiem)
2. sprobuj nosic naprawde wysoko, tak 7-10cm pupa wyzej, mniej wiecej jak na zdjeciu 4
3. probowalas tybetana ? to moze Ci ulatwic dociaganie

kometa
17-11-2014, 23:41
Arcyciekawy watek, bo tez mam watpliowsci plecakowe rozne. Najczesciej mam problem ze zbyt mala iloscia chusty pod pupa.

eesti
17-11-2014, 23:54
2. sprobuj nosic naprawde wysoko, tak 7-10cm pupa wyzej, mniej wiecej jak na zdjeciu 4


Nigdy tego nie rozumiałam...
Gdy dziecko jest wyżej, to moje żebra blokują kolanka i wtedy pupa nie wpada, co zresztą widać na tym 4 zdjęciu. Dlaczego zawsze mówi się, żeby nosić dziecko wyżej?

asik
18-11-2014, 00:06
dylematy plecakowe-skąd ja to znam-ja z kolei nie wiem co zrobić z opadającą głową jak córka zaśnie w plecaku-wygląda to dramatycznie-nijak nie mogę tego poprawić z pozycji zamotanej, podparcia głowy szalikami itp mnie nie przekonują. macie jakieś patenty? z tego też powodu-nie mogę się przekonać do wyjścia z plecakiem na dwór-gdzie dziecko mi od razu odlatuje.
to co Justnik pisze a propos wysokości sadzania dziecka na plecach-zgadzałoby się z instrukcją, którą kiedyś znalazłam na stronie anglojęzycznej. tam doradczyni pokazywała-że wewnętrzne , górne krawędzie wizualnie powinny przechodzić prawie poziomo do podłoża właśnie jak na fotce nr4. strzałkami wskazywała,że osadzanie maluszka niżej jest nieprawidłowe. chyba łatwiej jest to osiągnąć z większymi dziećmi niżeli maluchami.

eesti
18-11-2014, 00:17
dylematy plecakowe-skąd ja to znam-ja z kolei nie wiem co zrobić z opadającą głową jak córka zaśnie w plecaku-wygląda to dramatycznie-nijak nie mogę tego poprawić z pozycji zamotanej, podparcia głowy szalikami itp mnie nie przekonują. macie jakieś patenty? z tego też powodu-nie mogę się przekonać do wyjścia z plecakiem na dwór-gdzie dziecko mi od razu odlatuje.
to co Justnik pisze a propos wysokości sadzania dziecka na plecach-zgadzałoby się z instrukcją, którą kiedyś znalazłam na stronie anglojęzycznej. tam doradczyni pokazywała-że wewnętrzne , górne krawędzie wizualnie powinny przechodzić prawie poziomo do podłoża właśnie jak na fotce nr4. strzałkami wskazywała,że osadzanie maluszka niżej jest nieprawidłowe. chyba łatwiej jest to osiągnąć z większymi dziećmi niżeli maluchami.

Bo wszędzie tak mówią i piszą. Ale nawet mój dwulatek wbija mi się kolanami w żebra, gdy próbuję go zamotać wyżej. Dla mnie to jest duży dyskomfort, często nie mogę wtedy normalnie oddychać, a dziecko nie ma tej słynnej fizjologicznej żaby. Natomiast nie rozumiem, dlaczego akurat trzeba wysoko motać dziecko. Jedyny plus jaki widzę, to że dziecko więcej widzi.
Jak mi dziecko zasypia to dociągam mocniej chustę (górną krawędź). A żeby było jeszcze pewniej zarzucałam na szyję malucha jego bluzkę (którą zawsze nosiłam w razie W w torebce) i rękawki wkładałam pod poły chusty.

Pomarańcza
18-11-2014, 01:06
Uwielbiam motać wysoko! Łatwo dziecku wtedy zasnąć opierając głowę o mój kark, nigdy głowa nie odchyliła się przy tym do tyłu (a zdarzało się to w mei tai).

asik
18-11-2014, 12:13
Hmmm, ja tez jak uda mi sie córkę zarzucić wysoko to jest mi wygodniej ale ma dopiero 5,5mc:) moim zdaniem w wysokim zarzuceniu kręgosłup można lepiej podeprzeć i lepiej dociągnąć chustę. Jak wisi niżej to chusta gorzej współpracuje i córa mi zawisa w chuście. Mało tego krawędź górna pije ją w szyje i się denerwuje oprócz tego,że mało widzi.
Eesti przy dwuletnim maluchu to już chyba nie jest tak istotne.
Jak córka zasypia i próbuję jej naciągnąć krawędź do uszek i ew. dociągnąć to sie przebudza z protestem. Z tym podkładaniem czegoś pod głowę nie próbowałam. Z szalikiem się gimnastykowałam i nic z tego nie wyszło:):):)
pomarańcza i głowa się dziecku nie gibkie do tylu ani na bok? Czy jeszcze jak zaśnie to dociągany czy coś?

Idrilla
18-11-2014, 13:24
Mam zwątpienie... spróbowałam dziś według rad. Wrzuciłam wyżej, dociągnęłam górną krawędź dokładnie. Po czym młody zaczął tak się rozpychać, bujać na boki, że wszystko się porozciągało i górna krawędź wbijała mu się w kark więc w ogóle dostał wścieklizny :/ Nie wiem co się porobiło ale zaczynam mieć dość tego ciskania się przy motaniu :(

eesti
18-11-2014, 13:51
Mam zwątpienie... spróbowałam dziś według rad. Wrzuciłam wyżej, dociągnęłam górną krawędź dokładnie. Po czym młody zaczął tak się rozpychać, bujać na boki, że wszystko się porozciągało i górna krawędź wbijała mu się w kark więc w ogóle dostał wścieklizny :/ Nie wiem co się porobiło ale zaczynam mieć dość tego ciskania się przy motaniu :(

Może synek po prostu nie miał ochoty być akurat wtedy w chuście? W tym przypadku niestety nie pomogę, bo moje chłopaki byli w 100% chustowi.

Mi się w żebra wbijają kolanka nie tylko dwulatka, ale również półroczniaka. Widocznie mam taką budowę. No ale moi nie zwisają w chuście, choć są trochę niżej, po prostu nie widzą znad mojego ramienia.

asik
18-11-2014, 14:34
a może plecak prosty Wam nie służy? ja się nie moge doczekać aż mała usiądzie żeby spróbować nowych wiązań na plecach np DH z koszulką:) Plecak prosty jest podobnej "konstrukcji" co kangurek=a z kangurkiem ja się nie polubiłam za bardzo. choć niewątpliwie ma swoje zalety. ak jak i pp.

Idrilla
18-11-2014, 15:44
Chyba za bardzo się napinam i młody czuje moje nerwy, muszę wyluzować. Tylko stresuje mnie myśl, że mogę mu szkodzić złym wiązaniem :( Jutro idę na chustowe spotkanie to może na żywo ktoś mi pomoże. Kangurka nie próbowałam a może właśnie powinnam bo podobno lepiej odciąża odcinek lędźwiowy w porównaniu do kieszonki. A przez hiperlordozę często odczuwam tam ból. Też czekam na możliwość nauki DH, który również podobno odciąża plecy.

HoliPoli
18-11-2014, 17:32
Idrilla, nie stresuj się aż tak tym, że mu robisz krzywdę - bez przesady, chwila w nawet masakrycznie dociągniętym plecaku nic mu nie zrobi. Jak wiązanie będzie złe to ani Ty ani dziecko nie wytrzyma za długo - Ty będziesz czuć to w bólu pleców a dziecko da Ci raczej głośny wyraz swego niezadowolenia ;)

Idrilla
18-11-2014, 17:42
Dobra próba druga bo i tak szliśmy na spacer. W trakcie naprawdę poczułam go przyklejonego do siebie na całęj długości no i ślady na nogach były minimalne czyli nie wisiał na dołach podkolanowych. Lepiej choć trochę?

Przed spacerem:
http://static.pokazywarka.pl/i/5091230/595336/20141118-150740.jpg

Po:
http://static.pokazywarka.pl/i/5091230/142475/20141118-160253.jpg

eesti
18-11-2014, 17:55
Środek i górę można jeszcze dociągnąć :)

Pomarańcza
18-11-2014, 18:40
Podociągaj :D .

Idrilla
18-11-2014, 18:52
Już widzę radość Grześka jak go jeszcze mocniej zacznę ściskać :D A sama pozycja lepiej?

livada
18-11-2014, 19:01
No właśnie do mnie też nie bardzo. Ale tak jak robisz tobołek, no to ja też tak zbieram, że nadmiar materiału ląduje pod pupą i właśnie po wrzuceniu mam problem żeby to "rozrolować" między mnie a Grzesia. Tak żeby nie miał wałka z chusty pod pupą tylko żeby w nią wsiadł. Bo rozumiem, że tak powinno być prawidłowo?

Ja nie wpycham rozłożonego materiału, taki jaki mam wyjściowo z tobołka - czyli zebrany w jednym miejscu - dociàgam do podkolanek, ale nie próbuję nic wciskaç między brzuszek Młodej a mnie.


Livada, to co piszesz o ciężarze dziecka spoczywającym na chuście w dołach podkolanowych, to wg mnie też jest wina złego dociągnięcia chusty (w tym przypadku góry). Wtedy dziecko się odchyla i automatycznie zwisa tylko na skrzyżowanych połach. Chyba że coś źle zrozumiałam?

Niekoniecznie. Taki sam efekt moźe powstać jeśli dobrze dociągniesz górę i środek, a dolną krawędź aż "za dobrze". Albo jak nie dociągniesz tej sekcji która podpiera dół pleców i pupę i tam będzie taki luźny wór, który skompensujesz mocnym podciàgnięciem dolnej krawędzi. Albo jak podociągasz wszystko ślicznie, a potem za mocno przeprowadzisz poły po nóżkach, podsuwając przy tym kolanka w górę - w ten sposób wygenerujesz luz na pupie, a ciężar spocznie na połach i podkolankach.

Idrilla, IMO na najnowszych zdjęciach ładnie, nie ma wiszenia za kolanka, góra dosyç ok, i widać że wiązanie za bardzo nie pracowało, tzn. nie wyszły specjalne luzy w trakcie noszenia.

Co do dociągania, to tak jak dziewczyny pisały - plecy proste, leciutkie pochylenie w przód i kaczy kuper. Możesz spróbować stanąć przy ścianie, opierając o nią pupę synka - czasem w ten sposób da się nieco poskromić wierzgacza. A, no i nie zniechęcaj się - to taki wiek prostowania się i wierzgania, u nas było to samo. W sytuacjach ekstremalnych zdarzało mi siè trzymać jedną połę między nogami, drugą dociągać, a wolną rèkà caly czas przytrzymywać materiał pod pupą Kaliny. Niezgodnie ze sztuką, ale skutecznie ;-) Ten etap na szczęście mija :kiss: No i czasem też jakąś metodą jest zawiązać wierzgacza jakkolwiek, byle się trzymało i wyjść, a poprawić później, jak wola walki osłabnie...

A tak w ogóle, to przy Kalinie życie stało się bez porównania prostsze jak usiadla i zaczęłam wiązać z wyjętymi rączkami. Ona tak woli, ja tak wolę, a dociąganie to bajka, bo nie ma efektu wściekłej ośmiornicy...

kometa
18-11-2014, 19:26
Ooo wlasnie, przypomnialam sobie o uwolnionych raczkach, to co jak Wojtek siada sam i siedzi stabilnie to mozna wyciagac rece? w kieszonce sam mi czasem wyciaga, ale upycham mu z powrotem.

livada
18-11-2014, 20:54
Ooo wlasnie, przypomnialam sobie o uwolnionych raczkach, to co jak Wojtek siada sam i siedzi stabilnie to mozna wyciagac rece? w kieszonce sam mi czasem wyciaga, ale upycham mu z powrotem.

Tak, jak dzieć sam siada to możesz go wiązać z wyjętymi łapkami. Ja odkąd Kalina zaczęła siadać wiążę z rączkami schowanymi tylko jak wiążę stricte w celu uśpienia, a i to nie zawsze. Ale mam tak dopiero przy drugim dziecku, Kasię dłużej i częściej nosiłam z rączkami schowanymi.

Pomarańcza
18-11-2014, 21:01
pomarańcza i głowa się dziecku nie gibkie do tylu ani na bok? Czy jeszcze jak zaśnie to dociągany czy coś?
No nie biegam z nim, jak śpi (jak nie śpi, to raczej też nie :wink:), to się i nie gibie. Przy energiczniejszych ruchach lekko się czasem zakołysze na boki, ale naprawdę leciutko. Wojtuś śpi w chuście "na glonojada": opiera się otwartą paszczą o mój kark.

Wygląda to tak:

-przed zaśnięciem:
http://images68.fotosik.pl/379/8b50925b8fadc4aemed.jpg (http://www.fotosik.pl)

-tak jest wysoko:
http://images70.fotosik.pl/378/86877b24d65e4aa0med.jpg (http://www.fotosik.pl)

- tu już śpi:
http://images66.fotosik.pl/378/1147e8e6ade19c1dmed.jpg (http://www.fotosik.pl)

http://images70.fotosik.pl/378/de41107339f3779amed.jpg (http://www.fotosik.pl)

Nie naciągam chusty na głowę, jak uśnie, nie ma takiej potrzeby. Jedyne co, to jak już się po śpiącu wyluzuje, to zbieram ze dwa cm nadmiaru chusty przy karczku i wduszam w poły. Nie jest to trwałe rozwiązanie, bo jak się dziecko zacznie ruszać, to ten nadmiar materiału wylezie, ale jakoś tak lubię, mam wtedy poczucie, że jest na maksa podparty.


Wojtuś i Grześ Idrilli sa rówieśnikami.

czyżyk
18-11-2014, 21:21
A, no i nie zniechęcaj się - to taki wiek prostowania się i wierzgania, u nas było to samo. W sytuacjach ekstremalnych zdarzało mi siè trzymać jedną połę między nogami, drugą dociągać, a wolną rèkà caly czas przytrzymywać materiał pod pupą Kaliny. Niezgodnie ze sztuką, ale skutecznie ;-) Ten etap na szczęście mija :kiss: No i czasem też jakąś metodą jest zawiązać wierzgacza jakkolwiek, byle się trzymało i wyjść, a poprawić później, jak wola walki osłabnie...

A tak w ogóle, to przy Kalinie życie stało się bez porównania prostsze jak usiadla i zaczęłam wiązać z wyjętymi rączkami. Ona tak woli, ja tak wolę, a dociąganie to bajka, bo nie ma efektu wściekłej ośmiornicy...

U mnie było podobnie. Kilka miesięcy mały wierzgał na plecach tak, że często tobołek szlag trafiał i trzeba było od nowa. W końcu wiązałam podobnie - ręka pod pupą, żeby materiał nie wyleciał, jedna poła między nogami, drugą dociągałam czasem przytrzymując zębami :duh: Inaczej się nie dało zamotać. Jak usiadł zaczęłam wiązać w wyjętymi rękami i skończyły się problemy. Też mam osobnika, który nie toleruje schowanych rąk...
Etap wierzgania to koszmar ;)

Idrilla
18-11-2014, 22:39
Kurczę na Twoich zdjęciach Pomarańcza Wojtuś ma mniej wyprostowaną postawę niż Grześ u mnie. Pupa jest bardziej wypchnięta mam wrażenie, taki efekt powinnam otrzymać przez mocniejsze dociąganie? Bo mam wrażenie, że jak dociągam to właśnie tworzy się kąt prosty między nózkami a pleckami. Czy coś jeszcze robisz z miednicą po naciągnięciu chusty?

eesti
18-11-2014, 22:56
Kurczę na Twoich zdjęciach Pomarańcza Wojtuś ma mniej wyprostowaną postawę niż Grześ u mnie. Pupa jest bardziej wypchnięta mam wrażenie, taki efekt powinnam otrzymać przez mocniejsze dociąganie? Bo mam wrażenie, że jak dociągam to właśnie tworzy się kąt prosty między nózkami a pleckami. Czy coś jeszcze robisz z miednicą po naciągnięciu chusty?

Wojtek jest mniej wyprostowany, bo się tuli :wink:

Pomarańcza
18-11-2014, 23:03
Właśnie ja już wiele nie dociągam, Wojtek ma takie ułożenie już z tobołka, nawet przed poprowadzenie poł. Może pokombinuj z wysokością wiązania? Wyżej plecy się zaokraglają, więc siłą rzeczy dziecko przybiera nieco inną pozycję.

Powalcz jeszcze o dociągnięcie chusty na wysokości łokci Grzesia, bo je często wypycha. Mój robił to samo, aż zrozumiałam, że udajemu się to dlatego, że jednak tobołka nie robiłam całkiem dobrze. Teraz bardzo pilnuję, żeby zbierać materiał mocno w górę i odrazu korygować wystające łokcie, przeczesując rozcapierzonymi palcami po materiale i kierując go ku górze, tak żeby wszystkie fałdki pobokach dziecka były takimi liniami prostymi, bez załamań.
Kurczę, trudno to opisać...

Idrilla
18-11-2014, 23:18
Chyba mi właśnie uzmysłowiłaś, że źle robię tobołek... Bo nie naciągam materiału w górę tylko na środku Grzesia. Z łokciami święta racja, czasem jak się rozepchnie to si kieszenie aż tworzą w miejscu łapek. Na te linie proste o których mówisz zwróciłam uwagę właśnie na Twoich fotkach, że krawędź zewnętrzna idzie równolegle do linii twoich pleców.

asik
19-11-2014, 00:09
Pomarańcza-dzięki wielkie za objaśnienie cudne efektu glonojada! zdjęcia pomocne bardzo-już wiem,że ja też musze popracować nad dociąganiem. tylko u mnie sytuacja wygląda tak-że córka może i nie wierzga-ale odpycha się rączkami ode mnie-prostując przedramiona zarówno w wiązaniach z przodu jak i z tyłu i wtedy baaaardzo ciężko podociągać. Idrilla-może u Was też taki jest problem? wiem,że odrobinę ten efekt niweluje właśnie dociąganie w pionie.

Idrilla
19-11-2014, 00:15
Taaak on ma fazę na odpychanie się łapkami. Kiedyś tego nie robił a teraz nawet w kieszonce. Wczoraj miałam piąstki wbite w cycki przez pół spaceru. Jakiś antychust mu się włączył, szkoda, że nie ma alternatywy bo w wózku to już w ogóle byłaby afera ;)

Pomarańcza
19-11-2014, 09:33
Wojtek z przodu się odpycha. Z tyłu przeważnie nie, ale też czasem ma taką fazę. Dociągam wtedy ile się da, i jak już się uspokoi, to poprawiam.
Idrilla, spróbuj poprawić zbieranie tobołka i zobacz, czy finalnie nie będzie lepiej. Jak mam materiał zebrany w garści, to jest to na wysokości szyi młodego.

Aha, Mayka kiedyś pisała,że najlepiej jest dociągać poły na wysokości pępka, nie wyżej. I chyba coś w tym jest ;)

livada
19-11-2014, 12:19
Dziewczyny, ale odpychania sie łapkami na tym etapie to norma, nie świadczy ani o nienawiści do chust, ani o złym wiązaniu - taki etap. Jakby niemowl cały czas był pięknie zwinięty w kulkę to by nie zaczął raczkowac, siadać, chodzić... Prostowanie rak, i górnego odcinka kręgosłupa, to trening do dalszych etapów. Tak, to utrudnia wiązanie i jest wkurzające, ale w sumie potrzebne. Zawiązać nieodpychajace sie, przylepione do pleców dziecko to bajka, do tej pory z rozrzewnieniem wspominam jak wspaniale wrzucalo sie na plecy trzytygodniowa Kalinkę ;-) IMO (ale ja nie jestem chustowa faszystka) nie ma co przesadnie walczyć, na sile przyciskac tego dzieciaka do siebie, tylko zawiązać przyzwoicie, na ile sie da wykorzystując współpracę dziecięca, a jak zluzuje, przestanie sie odpychać i utrzymywać napięte mięśnie (co przy ciekawskim egzemplarzu moze szybko nie nastąpić) to wtedy dociągnąć na spokojnie, zeby nie zwisalo. Nie mówimy o trzymiesieczniaku, tylko o dzieciach które spędzają dużo czasu na brzuchu oparte na przedramionach, zaraz bedą pełzać, raczkowac, siadać najpierw z podparciem jedna ręka... Zeby było jasne, ja nie namawiam do olewania dociagania i jakości wiązań, tylko do dopuszczenia tam, gdzie to możliwe i niespecjalnie szkodliwe.

Co do tobolka, to jest ważna uwaga, dla mnie oczywista, wiec nie pisałam - rzeczywiście zbierasz go jak najwyżej, jak najbliżej szyi, inaczej po wrzuceniu bedziesz miała od razu mega luzy na gorze. No i ja zawsze dociągam sam tobolek - jedna ręka trzymam mocno zebrany, a druga dociągam pasmo po paśmie, przy czym ciągnę juz po zewnętrznej chwytu, czyli od mojej strony, a nie miedzy ręka a dzieckiem. Po wrzuceniu, jesli łokcie utkną mimo wszystko gdzieś miedzy paskami materiału, staram sie je uwolnić - na przykład unosząc cała pole do góry i do tylu jakby, tak zeby lapka "wypadła" z chusty inoparla sie o mnie, i wtedy dopiero opuszczam pole na ramie i dociągam, nie wiem czy to zrozumiałe.

Idrilla
19-11-2014, 21:28
Wiedziałam, że mogę na was liczyć :)

Pomarańcza - dziękuje za porady odnośnie tobołka, będę kombinować choć sprawę mam utrudnioną bo młody położony gdziekolwiek na plecach od razu zwiewa...nawet przewinąć się go normalnie nie da a co dopiero dopracować tobołek :duh: muszę znaleźć coś ciekawego do dania mu w łapki, może to go zatrzyma na chwilę ;)

livada - dziękuje za tą wypowiedź, faktycznie teraz inaczej patrze na te jego wiercenie się...

Dziś byłam na chustowym spotkaniu i poznałam nowy sposób wiązania pp. Mianowicie po wrzucie na plecy, wewnętrzną krawędź trzymam w zębach i dwoma rękami mogę podwinąć porządnie chustę pod pupkę (dobrze pokazane na profilu Wrapyouinlove na youtube)oraz inny sposób zawijania poł, nie w skręt co wpija mi się boleśnie w pachy a przez złożenie na pół. Mam nadzieję, że uda mi się potrenować ten nowy sposób.

o ten sposób będę teraz próbować https://www.youtube.com/watch?v=2nnFsPHHjhE oczywiście bez wykończenia kółkami ;)

asik
19-11-2014, 23:49
Oj, ja też lubię tę dziewczynę z wrapyouinlove. Ma świetne patenty.z pp ma kilka filmików na swoim profilu. Podoba mi się patent przy składaniu poły na pół że podwiniętą krawędź ciągnie sie ku szyi. Ona też pokazuje ze warto się pionizować przy dociąganiu.dziś próbowałam wykorzystać nowe rady przy motaniu ale daleka droga nadal:) może to właśnie kwestia tego tobołka, bo ja wrzucam z biodra, jak myślicie dziewczyny?

eesti
20-11-2014, 00:06
Oj, ja też lubię tę dziewczynę z wrapyouinlove. Ma świetne patenty.z pp ma kilka filmików na swoim profilu. Podoba mi się patent przy składaniu poły na pół że podwiniętą krawędź ciągnie sie ku szyi. Ona też pokazuje ze warto się pionizować przy dociąganiu.dziś próbowałam wykorzystać nowe rady przy motaniu ale daleka droga nadal:) może to właśnie kwestia tego tobołka, bo ja wrzucam z biodra, jak myślicie dziewczyny?

Ale ta dziewczyna na filmiku też nie wrzuca z tobołka :)

Idrilla
20-11-2014, 10:45
A nie siedzące bobo da się inaczej niż z tobołka? Mój na biodro za bardzo się chwieje a na samolot sobie nie wyobrażam póki co :D Tobołkowi jakoś najbardziej ufam, że nie zgubię Grzesiaw trakcie lotu :D

eesti
20-11-2014, 10:58
A nie siedzące bobo da się inaczej niż z tobołka? Mój na biodro za bardzo się chwieje a na samolot sobie nie wyobrażam póki co :D Tobołkowi jakoś najbardziej ufam, że nie zgubię Grzesiaw trakcie lotu :D

Ja zawsze wrzucałam jak dziewczyna na filmiku. Nie wiem, czy to właśnie samolot?

Pomarańcza
20-11-2014, 11:54
Tak, to samolot :)

Idrilla
20-11-2014, 13:29
Jak to zrobić z niesiedzącym bąblem?
A tu wiązanie według wskazówek z tego filmiku, wrzucany w sumie nie z tobołka bo rozmotałam go z nieudanego wiązania po czym nie zdejmując z pleców na nowo ułożyłam na nim chustę :p Śpi z buźką wklejoną w mój kark. Faktycznie nic się nie gibie na boki.


http://static.pokazywarka.pl/i/5137060/527105/20141120-122040.jpg

eesti
20-11-2014, 13:42
Jak to zrobić z niesiedzącym bąblem?

Kładzie się chustę, dziecko na chustę, zarzuca się ją na malucha ramiona, łapie się bąbla z odpowiednim ułożeniem rąk (nie potrafię tego wytłumaczyć, dłonie muszą być tak jakby odwrócone, żeby po podniesieniu i obróceniu dziecka dało się go umieścić na plecach) i robi samolocik :wink:

Pomarańcza
20-11-2014, 13:44
Jak to zrobić z niesiedzącym bąblem?

Łapiesz jak leży. Ale ja z maluszkami tak nie lubię, bo jak już mają odruch odpychania się, to ciężko mi zapanować nad brzdącem na plecach, który nie jest jeszcze przytrzymany dobrze chustą. Do tego, zamiast trzymać dziecko, ja muszę się skupić na układaniu szmaty...
Ale dobrze, że są różne metody, bo każdy może wybrać coś dla siebie.

Grześ chyba teraz jest wyżej zawiązany, niż poprzednio,prawda? I plecki ma lekko zaokrąglone - zanim zasnął, też tak było? Ogólnie fajnie jest, jak na moje niefachowe oko ;) . Można jeszcze troszkę dociągnąć górę - od łokci synka wzwzyż. Choć i tak jest o wiele lepiej :D

A tobie jest wygodnie? Czujesz różnicę?

livada
20-11-2014, 14:13
Bardzo ładnie, pozycja fajna, podtrzymanie wyglàda ok, pupa nie nadmiernie wpadnięta... Jak nie śpi to pewnie się trochę odpycha i prostuje, ale to norma. Jest faktycznie odrobina luzu w górnej części, ale to IMO kosmetyka - można, ale nie trzeba dociągać, zaleźy czy ty taki luz odczuwasz i czy on ma jakikolwiek wpływ na stabilnośç wiàzania. Jeśli tak, to zawsze moźesz rozwiązaç czèściowo i dociągnąć newralgiczny fragment na śpiochu, podnoszàc najpierw ciut połę żeby łapka ulożyła się na tobie.

Magenta
20-11-2014, 19:14
Efekt wscieklej osmiornicy :-D:-D:-D nic mi tak dzis nie poprawilo humotu, livado :-)

Idrilla
20-11-2014, 20:29
Zasnął w trakcie motania więc od początku były takie plecki. Wyżej był zdecydowanie i niby wszystko cudnie tylko...po rozmotaniu okazało się, że ma czerwoną pręgę na karku po wewnętrznej krawędzi, która utrzymywała się aż 2h :? Jeszcze chwila i stracę serce do tego plecaka. Co tym razem było nie tak, że mu się wpijała ta krawędź w karczek? I od kiedy mogę dla niego jakieś nosidło kombinować? Bo coś czuję, że z efektem wściekłej ośmiornicy i moim brakiem cierpliwości ostatnio długo nie zajedziemy...

Pomarańcza
20-11-2014, 21:03
Nosidło, jak usiądzie.
Z tym, że nosidło nie rozwiązuje wszystkich problemów. Albo inaczej: kończą się problemy chustowe, zaczynają nosidłowe ;)

Ja chyba jakaś mało wrażliwa na takie rzeczy jestem, ale nie ruszają mnie pręgi po krawędzi chusty. Nie wiem nawet, czy pręga jest zawsze, czy tylko czasami i ile się utrzymuje, bo tego nie sprawdzam. Czasem ją zauważam - ale czy jest zawsze, to nie wiem :dunno:.

Tak sobie tylko myślę, że Grzesiowi wygodnie było, skoro już w trakcie wiązania usnął. :D

Idrilla
20-11-2014, 21:18
Czyli, że się za bardzo certolę :ninja: ? Możliwe bo ja zwykle strasznie ambicjonalnie do wszystkiego podchodzę i chciałabym mieć wszystko perfekcyjnie :twisted:

żuk
21-11-2014, 13:42
imo patrząc na ostatnie wiązanie to z tmi pręgami już przesadzasz. jest ok, jakby dziecku bło niewygodnie to z pewnością dałby znać ;)

asik
22-11-2014, 00:47
Eesti...ale mi do techniki wrapyouinlove brakuje wiele:)
ja zarzucam z biodra ale takim prowizorycznym tobołkiem materiał jest pod pupą, podrzucam córkę na plecach jeszcze ze 3 razy żeby wylądowała tam gdzie trzeba i wtedy dociągam. Z samolotem muszę spróbować bo chyba precyzyjniej można dziecko usadzić.
Idrilla,rozumiem Cie doskonale, moje nosidło juz sie szyje i bedzie czekało sobie spokojnie az córka usiądzie i podrosnie. Do tego czasu pozostaje nam PP. chciałabym bardzo sie nauczyć bo pomimo,ze ja uwielbiam kieszonkę to mój brzuch raczej ma odmienne zdanie tym bardziej ze miesiac temu miałam operacje. Eh.

eesti
22-11-2014, 00:51
Eesti...ale mi do techniki wrapyouinlove brakuje wiele:)
ja zarzucam z biodra ale takim prowizorycznym tobołkiem materiał jest pod pupą, podrzucam córkę na plecach jeszcze ze 3 razy żeby wylądowała tam gdzie trzeba i wtedy dociągam. Z samolotem muszę spróbować bo chyba precyzyjniej można dziecko usadzić.

Ja na początku Młodego (2m.) też wrzucałam z biodra, bo trochę bałam się samolotem, skoro nie trzymał jeszcze główki. Ale samolocik :wink: jest lepszy, bo dziecko od razu na starcie jest wyżej umiejscowione na plecach i chusta się tak nie plącze, jak wtedy gdy się przesuwa malucha z biodra.

Danala
22-11-2014, 11:29
Podczytuje i podpytam. Moja 5 miesięczna (nie siedząca) córa odpycha się rączkami, wierzga i prostuje nóżki już od etapu tobolka, więc raz na 5 prób coś z tego pp wychodzi. Macie jakieś pomysły jak ją "spacyfikować" na czas motanis? Po zamotaniu jest chwila protestów, a potem idzie spać. Protesty przy motaniu są prawie zawsze nie zależnie od wiązania, ale przy pp najbardziej mi utrudniają zadanie, z przodu łatwiej nad nią zapanować :(

livada
22-11-2014, 12:02
Czyli, że się za bardzo certolę :ninja: ? Możliwe bo ja zwykle strasznie ambicjonalnie do wszystkiego podchodzę i chciałabym mieć wszystko perfekcyjnie :twisted:

U nas też często są pręgi na szyjce po plecaku, nie zawsze, jak poprzedniczka - nie przywiàzuję do tego takiej wagi. A tak zapytam - ty nie masz na ciele odcisków po majtkach, skarpetkach, staniku, szwach dżinsów? Bo ja mam, trzymajà się dość długo, a bôlu ani dyskomfortu mi nie sprawiają ;-)


Podczytuje i podpytam. Moja 5 miesięczna (nie siedząca) córa odpycha się rączkami, wierzga i prostuje nóżki już od etapu tobolka, więc raz na 5 prób coś z tego pp wychodzi. Macie jakieś pomysły jak ją "spacyfikować" na czas motanis? Po zamotaniu jest chwila protestów, a potem idzie spać. Protesty przy motaniu są prawie zawsze nie zależnie od wiązania, ale przy pp najbardziej mi utrudniają zadanie, z przodu łatwiej nad nią zapanować :(

A wierzga tylko w trakcie robienia tobolka i wrzucania, czy potem, w trakcie wiązania, też? Jeśli to pierwsze, to może pomoc zmiana sposobu wrzucania, jeśli drugie, pozostaje tylko opanowywać... Spróbuj dać coß miękkiego do lapek, źeby się zajęła, pobujaj w tobolku zanim wrzucisz, może to polubi, wiąż przed lustrem, żeby się widziała... Czasem coś z tego może zadziałać.

Danala
22-11-2014, 12:35
W trakcie wiązania też wierzga i prostuje plecki :( bujam chwilę w tobolku i to ją trochę uspokaja, ale jak tobołek podociągam i wrzucę go na ramię/plecy to zdecydowanie protestuje... boję się że mi wyjedzie, bo jak zrobi wyprost nóżek to chusty pod pupą praktycznie nie ma... wiążę z jedną połą między nogami i jedną ręką na małej. Spróbuję z zabawką i lustrem.

czyżyk
22-11-2014, 13:04
W trakcie wiązania też wierzga i prostuje plecki :( bujam chwilę w tobolku i to ją trochę uspokaja, ale jak tobołek podociągam i wrzucę go na ramię/plecy to zdecydowanie protestuje... boję się że mi wyjedzie, bo jak zrobi wyprost nóżek to chusty pod pupą praktycznie nie ma... wiążę z jedną połą między nogami i jedną ręką na małej. Spróbuję z zabawką i lustrem.

Zabawka może pomóc, ale nie koniecznie ;-) Trzeba się uzbroić w cierpliwość i jakoś przetrwać ten etap. Mojego było ciężko motać tak do ok. roku. Dopiero później już siedział spokojnie i dał się wiązać. A zobaczycie jak będzie pięknie jak dziecko Wam samo przytarga chustę, żebyście je zawiązały :-)
Ja też wiązałam z ręką na dziecku, żeby mi tobołka nie rozwalił.

Idrilla
25-11-2014, 17:52
Wykończy mnie ten plecak :p Choćbym sobie Grzesia na czubek głowy wrzuciła to i tak przy wkładaniu chusty między nas zjeżdża mi i jest za nisko a po jakimś czasie od zawiązania osiada w chuście i wisi na dołach podkolanowych. Zastanawiam się czy to też nie od tego, że młody "wstaje w chuście" i za każdym razem obniża się pupa...

eesti
25-11-2014, 21:42
Może spróbuj plecaka z krzyżem?

Idrilla
25-11-2014, 22:19
Ale to chyba muszę poczekać aż usiądzie?

Pomarańcza
25-11-2014, 22:47
Ale przy plecaku z krzyżem to dziecko jest chyba niżej, niz w prostym? :hmm:

Idrilla
25-11-2014, 22:49
Mnie się w ogóle te wiązania z krzyżem jakoś nie podobają...właśnie wydają mi się takie niskie i główka taka "osaczona" połami. Już widzę radość Grześka...

czyżyk
25-11-2014, 23:10
Wykończy mnie ten plecak :p Choćbym sobie Grzesia na czubek głowy wrzuciła to i tak przy wkładaniu chusty między nas zjeżdża mi i jest za nisko a po jakimś czasie od zawiązania osiada w chuście i wisi na dołach podkolanowych. Zastanawiam się czy to też nie od tego, że młody "wstaje w chuście" i za każdym razem obniża się pupa...

Idrilla, ale jeśli wrzucasz z tobołka to nie trzeba dawać chusty pomiędzy was. Jeśli zrobi się dobry tobołek (i dzieć go nie zepsuje) to jego pozycja jest prawidłowa i trzeba tylko dociągnąć chustę. Wydaje mi się, że za słabo dociągasz górę i środek chusty, albo za mocno dół.

Idrilla
25-11-2014, 23:16
Rzecz w tym, że dzieć nie znosi tobołka i właśnie go rozwala zaraz po wrzucie na plecy bo prostuje nogi... Ale już odkryłam na youtube jak złapać krawędź dolną żeby wsadzić między nas, wypróboję jutro. Skłaniam się ku temu, że za słabo dociągam środek właśnie i tą nieszczęsną górę bo młody odpycha się po zawiązaniu i luzuje wszystko. Eh...byle do grudnia to umówię się w końcu z doradcą bo tak to będziemy się bujać kolejne 3 miesiące z nauką :p

Mikalina
26-11-2014, 09:04
Ja czasem tez mam problem z tobolkiem, musze sie nauczyc innego sposobu wrzucania. Maly w trakcie tobolkowania sie wykreca na bok, albo prostuje nogi, a ja czasem nie mam cierpliwosci :(. Szczegolnie jak jestem chora :(

czyżyk
26-11-2014, 12:00
Ja się tak męczyłam do momentu, aż dzieciak usiadł. Jak mógł już mieć wyjęte ręce to problemy się skończyły. Właściwie nie wiążę ze schowanymi, nie pozwoli mi. Jak zdarzało się, że zasnął, to musiałam poprawiać wiązanie, żeby schować ręce. Na szczęście teraz raczej nie zdarza mu się spać w chuście. Myślę, że u Was może być podobnie. Może dzieci nie lubią mieć łapek schowanych :-)

eesti
26-11-2014, 13:42
Plecaka z krzyżem doradczyni uczyła mnie, gdy starszak miał 6m. Z tego właśnie powodu, ze jest taki zabudowany i stabilny, nadaje się dla maluszków.

Chodzi mi o to, że skoro nie odpowiada Ci plecak prosty, poszukaj wiązania, które bardziej Wam będzie pasować. Choć wg mnie Twój plecak jest ok, a Ty za dużo myślisz i kombinujesz... :wink:

Idrilla
26-11-2014, 17:49
Tak...byłam dziś na spotkaniu w Klubie Kangura i usłyszałam to samo, że za dużo się czepiam bo ogólnie jest fajnie. Okazało się tylko, że sposób dociągania miałam beznadziejny. Jak mi dziewczyny pokazały jak to dopiero poczułam co to dociągnięta chusta :duh: No i kwestia zbierania tobołka, wzdłuż ciała i do brody a nie na środku przy pępku ;) Mogę odetchnąć w końcu bo upewniłam się, że nie kaleczę Grześka swoim motaniem. :)

Mikalina
26-11-2014, 17:56
Tak...byłam dziś na spotkaniu w Klubie Kangura i usłyszałam to samo, że za dużo się czepiam bo ogólnie jest fajnie. Okazało się tylko, że sposób dociągania miałam beznadziejny. Jak mi dziewczyny pokazały jak to dopiero poczułam co to dociągnięta chusta :duh: No i kwestia zbierania tobołka, wzdłuż ciała i do brody a nie na środku przy pępku ;) Mogę odetchnąć w końcu bo upewniłam się, że nie kaleczę Grześka swoim motaniem. :)
Muszę też dziewczyny następnym razem podpytać :)

Idrilla
26-11-2014, 17:58
Ale za nosidełkiem i tak się rozejrzę, zmierzyliśmy dziś bondolino i obydwojgu pasowało :)

HoliPoli
26-11-2014, 20:08
Tak...byłam dziś na spotkaniu w Klubie Kangura i usłyszałam to samo, że za dużo się czepiam bo ogólnie jest fajnie. Okazało się tylko, że sposób dociągania miałam beznadziejny. Jak mi dziewczyny pokazały jak to dopiero poczułam co to dociągnięta chusta :duh: No i kwestia zbierania tobołka, wzdłuż ciała i do brody a nie na środku przy pępku ;) Mogę odetchnąć w końcu bo upewniłam się, że nie kaleczę Grześka swoim motaniem. :)

no i super :)
to jest właśnie ta wyższość nad spotkaniem w realu a radami przez internet. No nie da się witrualnie pokazać i poczuć co to dociągnięta chusta :)

asik
26-11-2014, 22:45
Tak...byłam dziś na spotkaniu w Klubie Kangura i usłyszałam to samo, że za dużo się czepiam bo ogólnie jest fajnie. Okazało się tylko, że sposób dociągania miałam beznadziejny. Jak mi dziewczyny pokazały jak to dopiero poczułam co to dociągnięta chusta :duh: No i kwestia zbierania tobołka, wzdłuż ciała i do brody a nie na środku przy pępku ;) Mogę odetchnąć w końcu bo upewniłam się, że nie kaleczę Grześka swoim motaniem. :)

no to super-ze juz poszło do przodu, ja chciałam dopracować PP i czuję,że się uwsteczniłysmy:)
ps. a moja hybryda już przyszła i wisi sobie grzecznie na wieszaku w szafie i czeka na córę aż usiądzie:) a ja zaglądam do szafy czasem i podziwiam:)