PDA

Zobacz pełną wersję : Odebrano mi radość z noszenia



olazola
06-04-2009, 22:36
A to wszystko za sprawą moich najbliższych. Ciągle słyszę, że męczę dziecko, że Ali jest niewygodnie, ona taka ściśnięta, nie może się poruszyć. Znowu w chuście idziesz, dzisiaj tak pięknie weź ją do wózka, a nie w tej chuście będziesz ją kisić - słowa mojej mamy. Przecież wózek jest taki super, dziecko sobie leży, a ty siedzisz na ławeczce (prawie 6 mc jeżdżę wózkiem i prawie nigdy nie siedzę, tylko przy okazji robię ok 8 km spacer) - słowa mojej kuzynki. Babcia też swoje 3 grosze musi wtrącić, że nie może rączkami ruszać, że ściśnięta, wymęczona. Po tym wszystkim nie mam już ochoty chodzić w chuście, pakuję małą do wózka dla świętego spokoju i idę w długą. Jak mam słuchać tego wszystkiego za każdym razem się tłumaczyć, to kapituluję. Nie wiem czego spodziewali się moi najbiżsi, że kupiłam chusty, żeby z nich załony zrobić? jedyny mój mąż mnie wspiera i nawet sam się chce motać, ale zawsze moja mama musi wkroczyć do akcji i biedny ma dosyć. Może gdyby moje dziecko było anty wózkowe i pro chustowe, to byłoby łatwiej, a ona godzi się na wszystko, taki z niej grzeczny aniołek. Musiałam się wyżalić, bo smutno mi z tym, inaczej sobie to wyobrażałam.

Jasnie Pani :)
06-04-2009, 22:39
Po pierwsze to twoje i twojego meza zdanie najwazniejsze w tej kwesti, bo to Wasze dziecko!

A jak chcesz miec swiety spokoj, to wychodz z wózkiem, a pod wozkiem chuste ukryj i poza zasiegiem wzroku "oprawcow" :wink: sie zamotaj (a wozek u sasiada zostaw, tylko zaufanego, zeby sie nie wygadal :wink: )

A babcie i mame, przy najblizszej okazji pogadanki o chustach w TVN np., posadz przed telewizorem :twisted: :twisted:

calineczka
06-04-2009, 22:39
tak to już jest ...
matki często nas zawodzą w temacie chust... znam to ALE ALE tak jest do czasu aż się przekonają, a jak nie to nie dawaj sobie wmówić, ze one (mama, babcia, siostra) wiedzą lepiej co jest dobre dla Twojego Dziecka!

To Ty jesteś mamą!!!!

aurora
06-04-2009, 22:39
Powiedz, że Twoje dziecię na tyle mądre jest, że gdyby mu coś nie grało, dałoby o tym znać wielkim rykiem. A gadaniem się nie przejmuj. Pogadają, pogadają, może w końcu przestaną. Rób swoje.

jasminee
06-04-2009, 22:55
Nie przejmuj się gadaniem :) Albo jak radzi Jaśnie Pani:) przemyć chustę pod wózkiem :) Ja te pierwsze pół roku najmilej wspominam - noszenie z przodu, patrzenie na śpiące słodko dziecko i nie ugninanie sie jeszcze pod jakże słodkim ciężarem. Korzystaj z każdej okazji :D To wam ma być miło i wygodnie.

roziii
06-04-2009, 23:28
ja na zaczepki- A wygodnie mu tam ? - odpowiadam- jak by było źle to by łakał, a on śpi zadowlonony.
I sie ludziska zatykają.
Przykro , że nie masz wsparcia- przytulam :kiss:

mayetschka
06-04-2009, 23:33
chusta uczy asertywnosci... 8)) a ta przydaje się życiu każdego, więc śmiało cwicz :D

calineczka
06-04-2009, 23:50
chusta uczy asertywnosci... 8)) a ta przydaje się życiu każdego, więc śmiało cwicz :D

ooo tak!
i jest dla jednostek wyróżniających się z tłumu, które wiedzą czego chcą i światu się nie boją tego pokazywać :thumbs up:

Dagmara
06-04-2009, 23:55
Nie walcz, olej. Moja mama zwolenniczką noszenia nie jest, ale się nie odzywa.

djdag
07-04-2009, 00:00
chusta uczy asertywnosci... 8)) a ta przydaje się życiu każdego, więc śmiało cwicz :D

ooo tak!
i jest dla jednostek wyróżniających się z tłumu, które wiedzą czego chcą i światu się nie boją tego pokazywać :thumbs up:

pięknie napisane, nie daj się!

joasiap79
07-04-2009, 00:04
A może u Was w mieście są jakieś spotkania chustowe? Pójdziesz, spotkasz ludzi myślących podobnie i się wzmocnisz. Głowa do góry :kiss:

Dagmara
07-04-2009, 00:32
chusta uczy asertywnosci... 8)) a ta przydaje się życiu każdego, więc śmiało cwicz :D

ooo tak!
i jest dla jednostek wyróżniających się z tłumu, które wiedzą czego chcą i światu się nie boją tego pokazywać :thumbs up:


Już nie.... 8))
Chusty przestały być niszowe. Tak jak napisała Hexi - są wszędzie i to prawda. Już nie jest to jakieś wyjątkowe zjawisko, chusty stają się normą na swój sposób.

Ola
07-04-2009, 01:05
Oluzolu !
tytuł wątku sugeruje winnych...
warto zmienić punkt widzenia, bo na dobrą sprawę zawsze znajdą się tacy którzy nie potrafią żyć bez doradzania innym, narzucania im swej woli
i szukają osób, które przyjmą ich apodyktyczność
to nie inni odbierają Ci cokolwiek, to Ty się czujesz tak i niestety ale nie do nich tutaj należy zmienić postawę ale do Ciebie
jeśli chcesz zmiany
jeśli czujesz się podporządkowana i nie jest Ci z tym dobrze
walcz o wolność
jeśli czujesz, że nie warto wchodzić w konflikt to pomyśl jak uniknąć konfliktu uwalniając się jednocześnie od presji bliskich
nie zmienisz świata, możesz za to zmienić swoją postawę
dobrym tropem jest asertywność, o czym już wyżej była mowa

czy oni - inni, bliscy troszczą się o Twoje odczucia?
ok, mają "dobre intencje", co niestety najczęściej w ich mniemaniu usprawiedliwia wszelkie przykrości jakie z tego mogą płynąć

nie graj ich bronią
ale też nie podkładaj się
mówię Ci zawsze znajdzie się ktoś , kto będzie po Tobie jechał
jeśli taką przyzwalającą postawę przyjmiesz

nie oceniam Cię, piszę na wyrost
ale wierz mi taka postawa "ktoś mi coś zabiera" to istna łapanka winnych, gdy nie mamy odwagi , do czego? warto sobie samemu na to pytanie odpowiedzieć

nie będę pisać o określaniu tożsamości nowej rodziny, jaką stworzyliście
dziewczyny dobrze prawią

wyznacz kierunek i trzymaj kurs, powodzenia!

07-04-2009, 06:06
to nie Ty kochana masz problem tylko otoczenie...
weź ich olej brzydko bardzo się wyrażę, ale słów mi brakuje...
nie mają bladego pojęcia czym jest bliskość i jak wiele zyskuje Twoje dzieciątko
kiedyś może się opamiętają
tymczasem
chodź dumna i blada!
patrz w chmury i ciesz się bliskością wraz ze swoim SKARBEM!!
:kiss:

jana
07-04-2009, 06:29
wiem, że takie ciagłe gderanie nad Twoim uchem bardzo jest meczące.. ale nie daj się... :kiss:

sara
07-04-2009, 08:31
Ja bym tylko dodała, że teraz Ci mówią, ze masz jeździć w wózku, a nie nosić w chuście. A jak za parę lat powiedzą, że masz wysłać do harcerstwa albo nie posyłać na angielski, albo czesac jej kucyki a nie warkocze, albo posłać do komunii, ale nie w tej parafii, albo ..... to co zrobisz? też sie podporządkujesz dla świętego spokoju???

lemonka
07-04-2009, 08:42
Może to nie jest dobra rada - ja w takiej sytuacji wprost bym powiedziała, że maja dac mi spokój bo to moja sprawa i nie zycze sobie wtracania sie w sposób wychowywania mojego dziecka. Wiem, że to niegrzeczne, ale od kiedy kilka razy tak właśnie sie zachowałam to moja mama i teściowa juz się nie wtrącaja i jest dobrze. Rozmawiamy normalnie zeby nie bylo ;)
Dzieki temu prawie nie ma spięć i nerwowej atmosfery. Juz się nie stresuje jak maja nas odwiedzać albo jak my ich odwiedzamy :)

brikola
07-04-2009, 09:01
mogę tylko powtórzyć po dziewczynach-nie daj się ! To Wy jesteście rodzicami i Wy wiecie najlepiej co jest dobre dla Waszego dziecka, kuzynka niech się zajmie swoim dzieckiem a mama i teściowa już miały czas na wychowywanie swoich dzieci. Musisz postawić na swoim i wyznaczyć jasną granicę między radą a narzucaniem się. U mnie też nie było prosto z rodziną. Mój tato twierdził, ze wyglądam jak cyganka i nie chciał nawet pogadać a potem sam chwalił chusty :mrgreen: moja teściowa do dziś rzuca hasła o wózku, ale leję na to bo wiem co robię i że to jest najlepsze dla Lwa.
Noś dumnie w chuście swoje zadowolone dziecko :) ja uwielbiam iśc ulicją i żartować sobie z moim synkiem, który jest do mnie przytulony całą drogę a nie siedzi gdzieś na dole wystawiony wprost na spaliny rur wydechowych, które znajdują sie właśnie na tym poziomie, i na hałas ulicy. Idziemy razem :)

slonetshko
07-04-2009, 09:34
Mam podobną sytuację
i olewam

Noszę ile wlezie a gadanie wpuszczam jednym a wypuszczam drugim uchem

Bo to ja jestem matka i ja decyduję co jest dla nas najlepsze 8))

Meta
07-04-2009, 09:43
Bo to ja jestem matka i ja decyduję co jest dla nas najlepsze 8))
Się podpisuję "obiema ręcami"

I też z początku prawie cała rodzina mnie krytykowała, ale i ja i mój mąż parę razy wprost powiedzieliśmy, że to my decydujemy, co dla naszego dziecka najlepsze, i się skończyło nagabywanie (ale czasem jeszcze niektórzy coś tam wspomną, żeby nie było za różowo :lol:)

Budzik
07-04-2009, 10:21
chusta uczy asertywnosci... 8)) a ta przydaje się życiu każdego, więc śmiało cwicz :D

ooo tak!
i jest dla jednostek wyróżniających się z tłumu, które wiedzą czego chcą i światu się nie boją tego pokazywać :thumbs up:

pięknie napisane, nie daj się!

No pewnie! Kto ma bronić Twoich i Twojego dziecka interesów? Babcie i ciocie wiedzą lepiej od Ciebie, czego mu trzeba? One o tym decydują? To do Ciebie i męża powinno należeć ostatnie słowo. Nie daj sobie im wejśc na głowę, bo już zawsze będziesz słyszała, że coś robisz nie tak. Pokaż babciom i siostrze, że masz swoje zdanie.
Życzę dużo asertywności!

odynka
07-04-2009, 10:39
moja mama tez kreci nosem na chusty - ale moj Kuba zawsze podsumowuje stwierdzeniem "ale to Pani problem" np na stwierdzenie mamy "nie podoba mi sie to..." a ja? ja generalnie jestem typem hmm "stawiajacym sie" w sensie ze swoje robi i tak - to moje dziecko moje chusty i moje zycie a moi rodzice choc kochani sa bardzo juz swoje do powiedzenia mieli w kwestii wychowania mnie i brata mego i rzadzic to sobie moga u siebie w domu;)
czasem jak mama ma cos do tego jak sie zajmuje Nellka - np ze jeszcze piersia karmie - mowie jej "mamo dobrze mnie wychowalas prawda? (tu ona przytakuje) wiec zaufaj mi ze ja rowniez swoje dziecko dobrze wychowam i krzywdy jej nie zrobie" i ju;)
takie juz zycie jest - trzeba asertywnym byc i ustalic sobie priorytety;)

nie wiem czy zrozumiale to co napisalam bo jakas zaspana jestem;)

ani_mru
07-04-2009, 10:51
Mnie też ostatnio moja najbliższa rodzina wyprowadziła z równowagi :( Na razie mam dopiero w planie nosić w chuście moje maleństwo i dzielę się tą wiadomością z niektórymi. Ostatnim razem kiedy byłam u rodziców i powiedziałam im o moim zamiarze to stwierdzili, że "to będzie złe bo w lecie się oboje zapocimy w tej szmacie, wózek trzeba normalnie kupić i nie cudować" i że "oni wychowali dwoje dzieci i żadnych chustkach nie nosili", więc ja im mówię, że nie mam miejsca na wózek (mieszkam w bloku bez wózkowni, w jednopokojowym mieszkaniu na 4 piętrze bez windy) to oni do mnie, że nie ja pierwsza tak mieszkam i będę miała dziecko i jak inni sobie poradzili to ja tez dam rade. Ale ja naprawdę czarno widzę wciąganie wózka za sobą na ostatnie piętro a oprócz tego jeszcze dziecko i jakaś torba... Nie wyobrażam sobie po prostu. A najbardziej zdenerwował mnie chyba tekst, że trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby wydać 200zł na chustę... i że na wózek oni chętnie dadzą ale nie na chustę (???), więc ja do nich, że nie chcę od nich żadnych pieniędzy i że sama kupię chustę... Trochę się ścieliśmy, będzie ciężko jak już maleństwo przyjdzie na świat i przyjdzie czas na chustę...
Cieszy mnie tylko jedna rzecz. Jak wróciliśmy do domu to pytam mojego męża czy on też tak uważa jak oni a on mi na to, że na razie nie jest do końca przekonany ale mi ufa i nie zamierza stawać mi na drodze bo to ja będę mamą i najlepiej będę wiedziała co jest dobre dla dziecka. I żebym się pieniędzmi nie przejmowała bo to nie jest aż taki wydatek :) Cały mój mąż :D

brikola
07-04-2009, 12:34
ani_mru olać!! to że oni nie nosili w chustach nic nie znaczy, w tamtym czasie przeciez chusty nie były tak znane. Po dugie w tamtym czasie też nie polecano karmienia piersia i zachwalano wodę z glukozą :evil: a mojej babki nadawały dzieciom maku, zeby spały cały dzień jak one robiły w polu...hmmm...co by tu wybrać i zastosować z wspaniałego wachlarza możliwości :twisted: :lool:
OLAC!! To Wasze dziecko, Wasze życie! Tylko Wasze-Wy decydujecie. koniec kropka.
Co do ceny chust to 200zł to nic w porównaniu do wózków które kosztuja średnio 1200! Poza tym to nie jest jakaś tam szmata tylko najbezpieczniejszy materiał dla skóry dziecka, delikatny, bez pestycydów, bez chemicznych zabarwiaczy i optycznych wybielaczy. Full natural, to dla dziecka i na cenę sie nie patrzy :evil:

Agnen
07-04-2009, 12:40
Wkurza mnie tekst "my dzieci wychowaliśmy tak... (tu wstawić odpowiednie coś)... to Wy też tak powinniście (bo to jedyna słuszna droga)" Do cholery, to może właśnie dlatego że oni (odkładali krzyczące dziecko, nie nosili, dawali klapsy itp.) co druga osoba ma depresję, nie umie sobie ze swoim życiem poradzić i takie tam?????? Jak to ma być dobre wychowanie to ja dziękuję.

olazola
07-04-2009, 12:41
"to będzie złe bo w lecie się oboje zapocimy w tej szmacie, wózek trzeba normalnie kupić i nie cudować" i że "oni wychowali dwoje dzieci i żadnych chustkach nie nosili"

To samo niedawno usłyszałam.
Dziękuję kochane za wsparcie. Ola pięknie to opisałaś, ale jest jedno ale. Ja mieszkam z mamą i babcią i niestety nie mogę nic powiedzieć, bo moja mama jest straszna obrażalska, w syczniu 3 tygodnie się nie odzywała i do małej nie przychodziła, bo coś krzywo spojrzałam, nie chcę kwasu robić w domu, bo naprawdę wtedy jest nieciekawie. Wszystko to przemilczam, bo wiem że jeszcze w tym roku przeprowadzimy się na swoje (do domu mojego ojca, ale on się wtrącać nie będzie) jak tylko zrobimy generalny remont. Wiem, że ona chce jak najlepiej, ale czasami w tym krytykowaniu się zapomina, a zwrócić uwagę jej nie można. Wiem, że wszystko się zmieni kaj będziemy mieszkać osobno.

Ani_mru, też mieszkam na 4 piętrze bez windy, wózka w życiu bym nie nosiła, kupiłam używany (200 zł) stoi na dole przypięty do drzwi, ale ja mieszkam w starej kamienicy i wejście jest duże, 2 wózki tam stoją, liczę na to że może ktoś mi go ukradnie :). Dzisiaj idziemy w chuście nad morze, nie ma bata :)

rangiroa
07-04-2009, 12:52
podpisuje sie dziewczyny pod tym co napisalyscie. Mnie wszyscy juz uwazaja za wariatke bo nie chce kupowac wozka wlasnie ze wzgledu na miejsce w domu. Na szczescie moj maz jest cudowny i wspiera mnie w takich momentach. Moim znajmomy i rodzinie tlumacze ze ludzie w tropikach tez nie maja wozkow, tylko nosza dzieci wlasnie w chustach i to byly najszczesliwsze dzieci jakie widzialam.
To my jestesmy matkami i ojcami nasze rodziny juz wychowaly swoje dzieci, mozna wysluchac co maja do powiedzenia, ale jesli sie z tym nie zgadzamy to powiedziec to otwarcie. Najgorzej to nic nie mowic i spuszczac uszy po sobie wtedy takie osoby beda gadac w nieskonczonosc

olazola
07-04-2009, 13:19
Mówię, ale to nic nie daje, wszyscy wokoło wiedzą lepiej, i robię swoje, bo noszę Alę, ale jak cały czas się słyszy to mędzenie, to się odechciewa.

lemonka
07-04-2009, 13:59
Wkurza mnie tekst "my dzieci wychowaliśmy tak... (tu wstawić odpowiednie coś)... to Wy też tak powinniście (bo to jedyna słuszna droga)" Do cholery, to może właśnie dlatego że oni (odkładali krzyczące dziecko, nie nosili, dawali klapsy itp.) co druga osoba ma depresję, nie umie sobie ze swoim życiem poradzić i takie tam?????? Jak to ma być dobre wychowanie to ja dziękuję.

Dodam, że wiele osób ma takie sobie albo wręcz słabe kontakty z rodzicami :(

Budzik
07-04-2009, 14:05
Ale gdybyśmy wszyscy robili zawsze tak, jak robili nasi rodzice, to dalej siedzielibyśmy na drzewach.

yena
07-04-2009, 14:10
Mówię, ale to nic nie daje, wszyscy wokoło wiedzą lepiej, i robię swoje, bo noszę Alę, ale jak cały czas się słyszy to mędzenie, to się odechciewa.

mnie też mędzili, ale szybko im się odechciało po moich odpowiedziach - nie pozwalam sobie na mędzenie i już :D

Luthien
07-04-2009, 15:58
Wiecie.. argument, że na wózek nie ma miejsca i dlatego chusta, jest moim zdaniem trochę kiepski - no bo przecież chusta dlatego, że chcecie nosić, prawda? A nie dlatego, że owszem, wózek byłby lepszy, ale niestety się nam nie zmieści.. (bo tak może oczywiście rozumować starsze pokolenie :? )
Na wszelkie wtrącania się jest jeden sposób - grzecznie zwrócić uwagę, że to Wasze dziecko, i to Wy wiecie najlepiej, jak je wychować. Oraz że jak będziecie chciały rady, to o nią poprosicie.
Ale fakt faktem, to wymaga asertywności - i jest tym trudniejsze, jeśli do tej pory "dla swiętego spokoju" zgadzałyście się na narzucanie sobie zdania w różnych sprawach (co jest dość częste, w końcu nie o wszystko się chce "walczyć").
A na okrasę możecie zawsze dodać, że wózek jest wynalazkiem młodszym niż Stany Zjednoczone, a miliony (jeśli nie miliardy :wink: ) dzieci wychowały się wcześniej :lol:
Dodatkowo nie ma co się na wózek "najeżać" na zapas, bo sama widzę z doświadczenia, że łatwiej jest znaleźć dobrą nianię, która będzie woziła w wózku, niż dobrą nianię, która chustę zamota. I jeszcze do tego zimą chyba bym się bała wypuścić Pysię w chuście u obcej osoby, przecież niania mogłaby się np. potknąć czy upaść.

angr
07-04-2009, 17:10
Ech pamiętam jak kiedys pojechalam do rodziców, zamotałam się w chustę i mówię, idziemy na spacer. Na co moja mama: w tym?, to nie możesz normalnie w wózku jej połozyć ..... (moi rodzicie mieszkaja na małym osiedlu, gdize wszyscy się znają ;) i po prostu "a co ludzie powiedza" jest wazne dla mych rodzicow). No nic, ja lubie się wyrozniac ;) - tam jeszcze nikt w chustach nie nosil, więc ja bylam pierwsza ;)
Tak czy inaczej warto postawic na swoim, bo potem kiedy dziecko bedzie dorastalo, bedziemy slyszec coraz to lepsze rady, wiec juz teraz warto czasem powiedziec "stop" - oczywiscie z szacunkiem dla tych naszych rodzimych rodzicow.

Iwanna.T
07-04-2009, 20:22
oluzolu - problem w Waszej komunikacji z mamą to nie kwestia chust i noszenia, tylko sprawa tego, czyje zdanie będzie na wierzchu. Wygląda na to, że mama przyzwyczaiła się do rządzenia, jakby zapominając, że dzieci dorosly i mają wlasne życie (nawet, jeśli z nią mieszkacie, to nie zmienia to Waszego prawa do decydowania o własnym zyciu).

Ale zastane zwyczaje trudno zmienic...
Przeprowadzka o tyle wam ułatwi, że nie będzie codziennego wtrącania się, ale problem komunikacyjny (albo i głębszy) pozostanie.

Co do chust - Wasz wybór, Wasza odpowiedzialnośc. Rady usłyszeliście, głusi i głupi nie jesteście, więc poinformujcie otoczenie, że słyszeliście już ich argumenty, ale wybieracie noszenie. I kropka.

JJ
07-04-2009, 21:03
... luzie zazwyczaj marudza i narzekaja bo nie maja nic innego o roboty :) albo zazroszcza ze sami by chcieli ale nie moga ... rozumiem naszych rodzicow ... i ich "bo co ludzie powiedza" ... ale ja juz wybralam kilka razy na przekor wiekszosci i wiem ze to byly dobre wybory ... moji rodzice tez mieszkaja na wsi ... koncem kwietnia jedziemy ich odwiedzic ... i to Ci bedzie atrakcja ... "kolorowy maz " i dziecko w "jakiejs szmacie" ... powiadam Wam trzeba naprawde "olac" takie glupie gadania :) przeciez to nasze dzieciaczki :)

manna
08-04-2009, 15:52
mnie ostatnio rodzina zadziwiła...
Jak zobaczyli chustę pierwszy raz to były ochy i achy
Tak się kiedyś nosiło i było fajnie, bo na wi nikt wózka nie miał, no bo jak wózkiem w pole pojechać?
A teraz nagle się zaczęło, że mała nie może się poruszać w chuście i lepiej jej byłoby w wózku... :shock:

mayetschka
08-04-2009, 20:54
olazola - argument że mieszkasz z mamą mało mnie przekonał o słuszności Twojej postawy, bo ja też mieszkam z rodzicami... Na początku były różne różniaste komentarze, ale ustaliłam z nimi jasne zasady... i skończyło się...

Jasnie Pani :)
08-04-2009, 21:00
Ale gdybyśmy wszyscy robili zawsze tak, jak robili nasi rodzice, to dalej siedzielibyśmy na drzewach.
:lool: :lool: :lool:
Ze ja jeszcze tego stwierdzenia nie mam w swoim repertuarze??? :shock:
Trzeba sobie odzywki zmodyfikowac :wink:

Diidiianna
09-04-2009, 00:30
olazola - argument że mieszkasz z mamą mało mnie przekonał o słuszności Twojej postawy, bo ja też mieszkam z rodzicami... Na początku były różne różniaste komentarze, ale ustaliłam z nimi jasne zasady... i skończyło się...

Wydaje mi się, że nie ze wszystkimi rodzicami da się ustalić jasne zasady - są tacy, z którymi dyskutować nie da rady - tak jak pisała olazola - którzy, jeśli coś nie jest po ich myśli, się obrażają lub zachowują w jakiś inny przykry sposób - czasami nie warto doprowadzać do zerwania kontaktów. A wspólne mieszkanie wymaga dużo dyplomacji, zwłaszcza jak się mieszka z osobą, z która "nie współpracuje". U mnie np próby wypracowania jakiś kompromisów były jak groch o ścianę - albo białe albo czarne. Dlatego czasami nie warto zaogniać sytuacji, zwłaszcza jak perspektywa wyprowadzki jest realna:). A wózek faktycznie podrzucać sąsiadowi;) lub go dyskretnie zostawiać... I trzymam kciuki za wytrwałość i uzyskanie komfortowej odległości od źródła rad i komentarzy:) U mnie przeprowadzka zdała egzamin na piątkę - a babcia nawet zajmuje się wnukiem jak jestem w pracy i robi po swojemu, a ja po powrocie po swojemu a jak się załącza "babcia dobra rada" to można pokiwać rączką papa i przepraszam mamusiu, ale się śpieszę. Może to i wyrachowane, ale powoduje, że zamiast kłótni można jakoś współżyć:) Powodzenia

wanderluster
09-04-2009, 10:49
A może argumenty praktyczne? Typu: idę na plażę, z wózkiem nie dam rady. Albo: idę do urzędu, nie ma miejsca na wózek.

A może spróbuj ją zamotać, albo dać nosidło (na pewno ktoś pożyczy)? Kiedy sama poczuje, jak to jest, to może jej się spodoba noszenie?

olazola
09-04-2009, 11:36
Zaczęłam ten temat, bo akurat był wekeend, a on jakoś na mój dom działa dziwnie, zamiast relaksująco, to wszyscy jacyś spięci chodzą i właśnie wtedy moja mama miała apogeum swojego marudzenia. Sytuacja trochę się poprawiła. W środę miałam jechać do pracy na chwilę, z Małą nie miał kto zostać, na to moja mama zapytała czy jadę w chuście czy wózkiem. Planowałam jechać wózkiem, bo jakoś wydawało mi się w tej sytuacji praktyczniejsze, przenośna gondola i te sprawy, ale w końcu pojechałam w chuście i dzięki Bogu, było wspaniale, rach ciach do autobusu, w pracy akurat była długa przerwa więc przeważająca część grona pedagogicznego była obecna, pozazdrościła córki i noszenia, rozmowa z dyrem, Mała na podłodze się bawiła, wiązanie i chop do domu, bo korki czekały, Mała po drodze pierwszy raz tak pięknie zasnęła, do tej pory tak sztywno trzymała głowę a wtedy pierwszy raz tak na maxa się wtuliła. Było cudownie.

lemonka
09-04-2009, 11:37
Cieszę się :applause:

Diidiianna
11-04-2009, 00:42
Super!
Tak właśnie czasami zaskakuje noszenie :)
Ja pojechałam ze znajomymi nad morze - z wózkiem i chustą na sytuacje zaskakujące, bo wydawało mi się, że małemu tek będzie wygodniej pospać. Pojeździliśmy po promenadzie i zachciało się nam zejść na plażę - a zamotam małego na chwilę, i podejdziemy zobaczyć morze. Zeszliśmy, wózek miał zostać na promenadzie, ale znajomy zdecydował się go wziąć na plażę. Skończyło się to 1.5 godzinnym spacerem wzdłuż morza, na którym mały zdrzemnął się solidnie (co rzadko mu się zdarza, bo woli oglądać świat wędrując w chuście), a znajomy pchał pusty wózek po piasku, co pewnie byłoby znacznie trudniejsze z 12 kilogramowym obciążeniem młodego... A przy okazji zaczepiły nas Panie z pytaniem gdzie kupić taką chustę, bo wybierają się właśnie z wnukiem nad morze i chciałyby nosić dziecko podczas nadmorskich spacerów...

Aneczka
11-04-2009, 01:00
Ale gdybyśmy wszyscy robili zawsze tak, jak robili nasi rodzice, to dalej siedzielibyśmy na drzewach.
:lool: :lool: :lool:
Ze ja jeszcze tego stwierdzenia nie mam w swoim repertuarze??? :shock:
Trzeba sobie odzywki zmodyfikowac :wink:

budzik, wrzucam to w stopkę :mrgreen:
boooskie :D

martyna
11-04-2009, 14:27
Ale gdybyśmy wszyscy robili zawsze tak, jak robili nasi rodzice, to dalej siedzielibyśmy na drzewach.
:lool: :lool: :lool:
Ze ja jeszcze tego stwierdzenia nie mam w swoim repertuarze??? :shock:
Trzeba sobie odzywki zmodyfikowac :wink:

budzik, wrzucam to w stopkę :mrgreen:
boooskie :D

:applause:

martyna
11-04-2009, 14:30
dzięki Bogu u nas nikt nie jęczy, że dziecko męczę...
gdyby jęczeli to znając siebie miałabym to w głębokim poważaniu, moje dziecko wychowuję ja i robię, co uważam za najlepsze!

ale co ma powiedzieć babcia widząc uradowanego małego którego właśnie zarzuciłam na plecy? sama widzi, że syn szczęśliwy wtedy więc ... :thumbs up:

pelasia
11-04-2009, 22:44
Oluzolu, życzę wytrwałości, cierpliwości i może zmian w nastawieniu Twoich rodziców. Czasami potrzeba czasu, żeby ktoś się do czegoś przekonał.

Moi rodzice trochę podejrzliwie, ale z zaciekawieniem zareagowali na chustę. Dałam im do poczytania kilka linków, to się przekonali, mieli tylko jedno "ale"- że Mała słońca nie złapie, jak się tak we mnie wtula, ale zaczęło ją otoczenie interesować, to i łepek zaczęła wystawiać i na słonko pycho wystawiać. Do reszty mama się przekonała do chusty, jak została sama z Kalinką, kiedy ja musiałam wybyć na dłużej- stwierdziła, że bez chusty nie dałaby rady i że to nawet tak nie obciąża kręgosłupa. Zresztą i tak wiedzieli, że ja z tych, co się głośno nie buntują, ale swoje robią.